Kończąca się właśnie kampania samorządowa była jedną z najnudniejszych; nic wielkiego się nie działo, nie było widać spektakularnych sytuacji, obietnic, wszędzie powtarzało się to samo: lepszy transport i wyciąganie błędów przeciwników. W mojej opinii faworyci w wielkich miastach, ale podejrzewam, że i ci w mniejszych, byli pewni wygranej; przeciwnicy nie okazali się zbyt wymagający stąd mniejsze zaangażowanie liderów. Ja uważam mimo wszystko, że wieczór wyborczy w niedzielę może być wydarzeniem niespodzianek. Ale teraz krótkie podsumowanie kampanii:
1. Niemrawy, ale trochę skuteczny PIS. Do niedawna partia rządząca przez długi okres kampanijny wydawała się odpuścić temat; zajmowała się tematami centralnymi i te chciała przenieść na grunt samorządowy. To z początku nie przynosiło efektów, ale z każdym dniem Kaczyński zdawał sobie sprawę, że to nie pomaga. Skupienie się na pracy przyniosło efekty jak nie w wielkich miastach, to z dużą dozą prawdopodobieństwa w sejmikach. Samorządy to bardzo delikatne miejsca, gdzie merytoryka, sprawy mieszkańców, lokalne są najważniejsze; jeśli natomiast są jakieś błędy, wpadki, trzeba zrobić nawet coś małego lub dużo mówić o sukcesach i coś cały czas robić. Oczywiście wszystko z pomocą mediów; PIS tego nie potrafi, co przekłada się na porażki w wielkich metropoliach. PO z kolei doprowadziła to do perfekcji.
2. Niepewne sondaże. Widać, że po okresie lekkich spadków PIS oraz niewielkich wzrostów KO, widać regres z lekkim wskazaniem na prawicę. Są nawet badania, które pokazują, że partia Kaczyńskiego ma 4 pkt procentowe przewagi nad najgroźniejszym przeciwnikiem. Nie wiem na ile mają na to wpływ kwestie centralne, ale być może lokalsi zobaczyli przez tenże pryzmat także nieudolność KO w samorządach.
3. Słabnąca Trzecia Droga. Nie zgadzam się z jedną wypowiedzią M. Palade, że mimo wszystko TD będzie miała przyzwoity wynik, to uważam, że nie będzie to rewolucja, a okres świetności tandemu Hołownia - Kosiniak, minął szybciej niż podobnych formacji; z całą pewnością widać, że udział w rządzie do którego nie chcieli wchodzić oraz godzenie się na najbardziej brutalne rozwiązania, nie pomagają. Widać to także w retoryce tej partii oraz po tym, że nie ma tam świeżości; są pewne elementy odmienne od choćby Nowoczesnej swego czasu, ale to za mało. Dodatkowo należy wspomnieć o braku swoich struktur w terenie; Hołownia posiłkuje się transferami, które były wyszydzane przecież, gdy to robił PIS.
4. Frekwencja. Może nie być tak widowiskowa jak w październiku, bo wiele badań pokazuje ją w granicach 50-60%, a więc o 12-14 % mniej niż ostatnio. Nawet ostatnio bardzo optymistyczne badanie dla Polsatu, gdzie oceniono ją na 66%, pokazuje tendencję spadkową. Sądzę, że wrocławskie Jagodno się nie powtórzy; takie zrywy to pojedyncze przypadki, a ludzie szybko tym się nudzą i zapominają; trudno to podtrzymać oraz przekonać ludzi którzy już wiedzą, że PIS nie rządzi i nie trzeba się wysilać. Tym razem to elektorat PIS może być bardziej zmobilizowany, a to może doprowadzić do lepszego wyniku.
O niespodziance, o której pisałem , to zdobycie władzy w sejmikach przez PIS w większej ilości niż jeden. To pokazuje badanie M. Palade, ale ja sądzę, że może to przyjść łatwiej niż każdy myślał. W każdym razie w przypadku zwycięstwa lub zachowania mniejszego posiadania, PIS nie musi płakać. On może, bo wiadomo, że współpraca pisowskich sejmików z władzą będzie utrudniona. I to bardzo
Inne tematy w dziale Polityka