Do tej pory premier Tusk ani jego rząd nie przedstawili konkretnej oferty wyjścia z rolniczego kryzysu. Były spotkania, zapewnienia, ale bez rezultatu. Sądzę, że dużą rolę, odgrywa tutaj brak zaufania rolników do rządu. Tusk nie poddaje się jednak i zaprosił wszystkich chętnych na sobotę, na 10. Z góry już wiadomo co zresztą przewidziałem, że nie pojawią się tam wszyscy; szef PO ogłosił, że z "chuliganami" rozmawiał nie będzie. Czyli zapewne rolnicza "S" nie będzie zaproszona oraz ci, którzy najbardziej nerwowo reagują na rozmowy z Tuskiem. To nie polepsza i tak tragicznej sytuacji, bo premier powinien wiedzieć, że każdy dzień zwłoki, jest dla jego rządu, a przynajmniej dla PSL, zabójczy. Jednak z drugiej strony padła z jego usta deklaracja, że zakomunikuje rolników " dobrą wiadomość". Czy w takim razie może to zażegnać kryzys?
Z całą pewnością, nie pompowałbym balonika, studziłbym raczej emocje. W ostatnich tygodniach wiele mogliśmy z ust polityków koalicji usłyszeć, że z jednej strony rozumieją rolników, a z drugiej chcą być lojalni wobec UE i Ukrainy. Nie ma jasnej deklaracji: embargo i koniec "zielonej" polityki. Ale widzimy, że UE znowu widząc skalę sukcesu i oporu rolników, uznaje porażkę i kończy z Zielonym Ładem. To błyskawicznie podchwycają media sprzyjające rządowi, choć jak wszyscy wiedzą, nie ma potwierdzenia tej wiadomości w praktyce; nie wiadomo, jakie będą kroki Brukseli w najbliższych dniach.
Jedno jest w mojej opinii pewne: na tym etapie nie ma co wierzyć Unii. Z tak wielkiego choć nieudolnie opracowanego projektu, UE się nie wycofa. Raz to zrobiła przy okazji Konstytucji UE i teraz sądzę, nie powtórzy tego błędu. Poza tym Bruksela jest ślepo zapatrzona w to, że dzięki faktycznie tej polityce, na świecie klimat się poprawi. Choć wiadomo, że dalej CO2, będą wytwarzać Chiny czy Stany Zjednoczone. KE może zaproponować rolnikom, co zresztą obiecała, nowe przepisy, ale mogą być one tak skonstruowane, że niewiele będą się różnić od obecnych. Identycznie ma się sprawa z Ukrainą; dalej medialnie i w jakiejś mierze finansowo, chce ona pozostać wiernym sojusznikiem Kijowa, a do tej potrzebny jest wolny rynek. Wielkie pieniądze płynące z towarów ukraińskich, nie pozwolą na spełnienie rolniczych postulatów w Polsce.
Zatem Tusk z Bukaresztu nie przywiezie konkretnych rozwiązań. Jeśli takie padną, radzę poczekać na rozwój sytuacji. To mogą być piękne, kolorowe deklaracje byleby uspokoić rolników. Na nic innego nie gra już premier. Widać brak pomysłu i siły, by na poważnie rozwiązać problem.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo