Wiadomo powszechnie, że premier Tusk nie jest zbytnio lubianym politykiem w Polsce. Jest na tej samej płaszczyźnie nieufności co prezes PIS. Ale media mainstreamu zarówno wcześniej, jak i teraz podjęły skuteczną walkę o odzyskanie dobrego imienia Tuska.
Jednym z przykładów jest ostatni materiał dziennika "Fakt", który przedstawił premiera jak dobrotliwego człowieka czule zajmującego się psem bodajże swojej córki. W ten sposób chciano moim zdaniem podkreślić jego wybitne zasługi na krajowym polu. Przypomina mi to niezbicie, że premier jest kreowany na tzw. Ukochanego Przywódcę czyli takiego, jakiego ma choćby Korea Północna. Z tego artykułu płynie kilka wniosków:
1. Sama operacja ocieplania wizerunku jest mdła, słaba, żenująca. Tusk nie był, nie jest i nie będzie nieomylnym przywódcą oraz wspaniałym człowiekiem o najwybitniejszych ludzkich cechach. Trudno mi powiedzieć jaki jest prywatnie, ale z całą pewnością nie jest nieomylny. Tutaj dochodzimy do sedna: partyjny beton szefa PO: Ostachowicz, Kierwiński, Budka, Sienkiewicz i cała reszta utknęła w 2007 r. czyli podobnie jak PIS w 2015. Cały czas myślą, że Tusk jest świeżym premierem , jakby nowością w polskiej polityce. Zapominając zupełnie jak wielki ma elektorat negatywny. I nie przyniesie ona pożądanego efektu. Jedynie mdłości.
2. Sądzę, że takie działania mediów mają na celu tzw. sztuczne podtrzymywanie opinii w społeczeństwie, że jak nie Tusk, to będzie tylko zły Kaczyński lub Morawiecki. Że nie ma innego wyjścia, że tylko takie siły są zdolne coś zmienić. Na ten moment "pranie mózgów" w społeczeństwie powiodło się, ale media jak widać nie próżnują tylko starają się podtrzymywać narrację. Chcą ewidentnie pokazać też, że na opozycji nie ma nikogo silniejszego łączącego tyle dobrych cech naraz (sic!). Ponadto w mojej opinii ma to na celu przykrycie wpadek, złych decyzji, które zostały podjęte lub które mogą być podejmowane.
Ogólnie mówiąc: analizując każdy scenariusz wychodzi o komicznie. Media błaznują przy Tusku tracąc zupełnie wiarygodność o ile ją jeszcze posiadają, a otoczenie premiera cieszy się, że może nie jest on tak bardzo nielubiany. Powiem krótko: do kibla, tego się nie da słuchać. Ale mam obawy, że taka tendencja będzie rosła. Bo parcie na wizerunek Tusk będzie miał coraz silniejsze.
Inne tematy w dziale Polityka