W dalszym ciągu rewolucja w polskim mediach publicznych wbrew temu, co mówi nowa władza o jedynie "modyfikacji" czy tylko "ewolucji". Zwalniani są kolejni pracownicy, dziennikarze. I choć na dobrą sprawę nawet przy rewolucji nie byłoby w tym nic dziwnego, to niektóre nazwiska budzą zaskoczenie.
Takim nazwiskiem jest choćby Marek Sierocki. Dziennikarz muzyczny pracujący w TVP od ponad 35 lat. Przygotowujący materiały o muzyce każdego gatunku, uczący wielu gustu muzycznego i muzyki w ogóle. Pracujący w stacji w czasach rządów prawie każdej ekipy. Był on absolutnie człowiekiem zainteresowanym tylko swoją pasją, nie polityką. Taki sam los jak M. Sierockiego może spotkać P. Babiarza - pasjonata sportu, wiedzy, historii Polski, a przede wszystkim miłością do Ojczyzny i najważniejszych wartości. Także nie zainteresowany polityką na poziomie walki.
Te nazwiska, a także być może inne, mniej znane oraz inne sytuacje jak walka z Kościołem, lekcjami religii, kwestią ściągania krzyży to tylko początek walki. Walki z pisizmem, wszystkim co pisowskie w naszym kraju. Nawet jeśli ta władza zrobiła coś dobrze, dla ładnego wizerunku, może to teraz szanować, później natomiast po zmianie prezydenckiej, możemy oglądać "jazdę po bandzie
czyli dokończenie tego, z czym mamy teraz do czynienia. Nie patrząc na koszty dla kraju na każdym polu. Aktualnie mamy niszczone także rzeczy jak np. Tygodnik TVP D. Zdorta i osoby jak właśnie M. Sierocki, które nie miały nic wspólnego z bieżącą polityczną "nawalanką". Ale wystarczyło, że pracowali w okresie rządów PIS; taki mały niuans, ale w zupełności wystarczy do likwidacji. Przypominają się czasy okupacji. Ogólnie ta walka w głównym nurcie ma polegać na wytępieniu personalnym wszelkiej maści, potem mogą przybrać na sile kwestie religijne niekonieczne w porozumieniu z Episkopatem, który może nie mieć dla rządzących większej wartości (szczególnie Lewicy).
W dalszym etapie, co sugeruje dzisiaj artykuł w "GW", PIS ma dostać srogi łomot w nadchodzących wyborach tj. samorządowych i europejskich. Ma to być taki wynik, który zmiótł by tą partię do poziomu 15-20%, może ciut wyżej; w końcowym rozrachunku chodzi po prostu o to, by PIS, a także może Konfederacja były w Polsce niszowymi partiami; dla tzw. demokratów, w ich toku myślenia nie ma miejsca na prawicę.
Takie działania jak wymieniłem wyżej mają także doprowadzić do załamania się nie tylko ludzi neutralnych jak Sierocki czy Babiarz, ale głównie elektoratu prawicowego; mają być tak załamani, aby nie mieli na kogo głosować i żeby (co może być kuriozalnym stwierdzeniem) w ogóle przestali głosować; w wyborach mają uczestniczyć tylko wielkie miasta i średnie. Elektorat prawicowy ma być wycięty; dla niego w dłuższej perspektywie też nie ma miejsca. Najgorsze jest to, że ta walka tzw. wycinki, łamania prawa, braku poszanowania dla ludzi odbywa się przy pełnej zgodzie ludzi, którzy głosowali na obecną koalicję. Sądzę, że takie przyzwolenie może być też jeśli zacznie się walka o elektorat prawicy i centrum, które może odejść od Trzeciej Drogi. Taka "cicha zgoda" jest niebezpieczna; można to delikatnie porównać (jeśli to się stanie, ale sądzę, że może tak być ) to eksterminacji. Oczywiście nie fizycznej, ale mentalnej, na poziomie inteligencji.
Krótko mówiąc: rozpoczęła się walka o dusze. Jednak w głównym zamyśle to dusze lewicowo - liberalne mają zawładnąć krajem. Reszta ma być przybudówką. Czekają nas mroczne czasy przed którymi większość ostrzegała. A ludzie, którzy popełnili błąd obudzą się bardzo późno. A wtedy może nie być ratunku.
Inne tematy w dziale Kultura