Miało być nowe otwarcie, bo miał być zapał do pracy. Miało go być tak dużo, że Sejm prowadzony przez Sz. Hołownię miał nie nadążać. A przede wszystkim ustawy, stanowione prawo miało być na o wiele wyższym poziomie niż ponoć za kadencji pisowskiej. Nic z tych rzeczy się nie zrealizowało. Sprawa wiatraków jest tego najlepszym przykładem.
Szczegółów nie będę przytaczał, gdyż każdy zainteresowany wie doskonale o co chodzi. Natomiast na usta ciśnie się powiedzenie: a nie mówiłem. Bo w przypadku afery wiatrakowej, Tusk i jego ekipa popełnili nie tylko podstawowe błędy. Przede wszystkim była ich bowiem cała masa, że można nimi obdarować kilka posiedzeń Sejmu.
1. Błąd pierwszy: połączenie wiatraków z ustawą o energii. Chciano jednym ruchem wyrolować prezydenta oczywiście w zamyśle, że nikt nie pokapuje się jeśli chodzi o nieszczęsne zapisy ustawy. Jednak tempo, w jakim afera urosła było tak szybkie, że nikt nie przewidział jej skutków.
2. Błąd drugi: komunikacja, komunikacja i jeszcze raz komunikacja. Tak było za rządów PO już wcześniej, pojawił się on teraz. Nikt nie chciał wziąć odpowiedzialności za ten projekt, przerzucając się nią i komplikując i tak skomplikowaną już sytuację.
3. Błąd trzeci: Henning - Kloska. Wyznaczając jak głównego sprawozdawcę taką osobę, która wiadomo było (bo nie chce wierzyć się, że nikt nie wiedział), że jest choć trochę umoczona w wiatraki, było samobójem. Tłumaczenie pani poseł było tak bardzo naciągane, a dodatkowo wręczenie kwiatów był strzałem w kolano.
4. Błąd czwarty: Tusk i jego brak reakcji na aferę. Szef PO od razu mając instynkt polityczny powinien uciąć sprawę w zarodku. Jego milczenie jest wymowne; chce odcinać niewygodne osoby, sam standardowo nie maczając w niczym palców. Choć w mojej opinii to on jako głowa nowej większości za wszystko odpowiada.
5. Błąd piąty: przyznanie się do błędu, a w zasadzie jego brak. To chyba podstawowe uchybienie. Po tylu dniach od wybuchu sprawy, dalej nie mamy oficjalnego powiedzenia: nasza pomyłka. Jest lakoniczne stwierdzenie, a teraz wycofanie ustawy. To zdecydowanie za mało i za późno. Brak zrugania poseł od Hołowni domyka całkowitą indolencję posłów KO i całej reszty,
Podsumowując: smród jaki roznosi się po tej aferze, jest ogromny. Na nic zda się wycofanie tego projektu, bo cała otoczka i tak pozostanie. Najgorsze jest to, że cierpi naród. Cierpi na upór posłów, którzy na siłę próbują być nieomylni. To zdecydowanie chora sytuacja.
Inne tematy w dziale Polityka