Jeszcze kilka słów o wczorajszej debacie w TVP. Muszę to napisać, gdyż poza ogólnymi ocenami wystąpień poszczególnych polityków, zdarzyły się oceny samej debaty, jej zorganizowania etc.
Takie opinie wyraża choćby prof. Dudek, który jasno stwierdza, że przegrała sama TVP, że poziom dziennikarstwa był żenująco niski, a pytania tendencyjne. Z kolei red. Warzecha zauważa (zresztą nie tylko on), że premier Morawiecki miał jakby "obsesję" na punkcie Tuska i powtarzał jego nazwisko jak mantrę. On także zauważa niski poziom tego starcia.
Chciałbym niejako odnieść się razem do tych wypowiedzi, mając trochę inne zdanie. Przede wszystkim każdy, kto ogląda TVP bądź TVN wie, jakie to są telewizje. Każdy kto oglądał którąś z tych stacji za rządów Tuska, wie jakie one były. Debata przed 2015 r. zorganizowana przez TVN bądź TVP skończyłaby się jatką na kandydacie PIS. Wtedy mogliśmy mówić o braku pluralizmu. Teraz, gdyby debata była w studiu przy Wiertniczej sądzę, że moglibyśmy mieć powtórkę z TVP, ale tym razem nie niekorzyść Morawieckiego, atak byłby zdecydowanie większy także ze strony dziennikarzy. Należy podkreślić, że mamy też organizowane debaty właśnie przez pozostałe stacje mając poziom sympatii sądzę równomiernie rozłożony. Dlaczego zatem prof. Dudek ma pretensje o poziom dziennikarski oraz "reżimowość" tejże stacji? Wiadomo przecież, że media publiczne obojętnie w jakich by nie były rękach, zawsze będą trzymały stronę władzy. Kiedyś może było to mniej odczuwalne i widoczne, teraz bardziej. Podobnie jest jeśli chodzi o media na Zachodzie. Dziwi mnie zatem taki żal profesora. Każdy wiedział na co się godzi przychodząc do TVP, wiedział jacy będą prowadzący, jakie będą pytania i jak będą one układane. Zresztą pretensje mają zwolennicy Tuska, ale przecież inni zdołali wykorzystać swoje szanse. Więc debata nie była aż taka tragiczna, jak ją przedstawia prof. Dudek. Zresztą jego słowa to też żal za to, że nie było merytoryki albo debaty z gatunku tych, jakie mają miejsce w USA, a jak wiadomo nikt trzeźwo myślący takowej się nie spodziewał. Dziennikarze z kolei mieli przygotowane wcześniej pytanie, ewentualnie argumentacje do nich więc w niczym nie różnili się od tych, którzy być może prowadziliby debatę w innej stacji. Ciekawe czy profesor miałby wtedy jakieś wątpliwości. Sądzę, że mogłoby ich nie być.
Tak samo jeśli chodzi o postawę Morawieckiego. Ja uważam, że cięte riposty adresowane w kierunku Tuska, były ciekawą wstawką w tradycyjne odpowiadanie na pytania. I wielu mogły zapaść w pamięć przede wszystkim jako element humoru. Co do obsesji na punkcie Tuska, to i on ma ją na punkcie PIS, ale dziwnie tego z niewiadomym przyczyn tego nie przejawiał. Ogólnie Morawiecki wypadł tak choć mógł lepiej, ale przy słabym Tusku, nie musiał się wysilać.
Inne tematy w dziale Polityka