Opozycja stale podnosi larum o stanie demokracji w Polsce. A w zasadzie jej braku. Natomiast kuriozum powstaje wtedy, kiedy sama nie za bardzo ma pojęcie co tak naprawdę znaczy ten ustrój. Wielu powołuje się na zryw "S" w latach 80 XX w., a często robi to także grupa solidarnościwców, którzy wtedy walczyli o wolność, a dziś tak naprawdę mają trudności ze zdefiniowaniem tego pojęcia.
Najważniejszym elementem demokracji jest wolność. Wolność słowa, zrzeszania się, wyrażania swoich poglądów, przemieszczania się etc. Po prostu bycie wolnym bez żadnych prześladowań, restrykcji. Opozycja natomiast z racji tego, że przywłaszczyła sobie ten zryw "S" i nazywa się tym pokoleniem, czuje się jego spadkobiercami, szachuje sobie tym ustrojem, grając na emocjach społecznych, co często przynosi jej efekty, ale krótkotrwałe.
To, co najbardziej aktualnie przeraża, to dwie inicjatywy polityków KO, którzy na wieść o kandydowaniu z ramienia PIS odpowiednio: P. Czarnka i R. Bąkiewicza, postanowili jako "ci prawdziwi obrońcy demokracji" swój region, nasz kraj przed tymi postaciami zatrzymać. W Radomiu prezydent tego miasta żąda wręcz od Kaczyńskiego wycofania z list Bąkiewicza, gdyż ten swoimi słowami zagraża Polsce i Polakom. W Lublinie podobna sytuacja; jedna z radnych postanowiła podjąć uchwałę (sic!), aby zabronić Czarnkowi wjazd do miasta. Jego obecność bowiem nie tylko zagraża ludziom, ale obniża prestiż miasta, renomę i sprawia, że Lublin nie jest tolerancyjny.
Mnie natomiast przeraża jedno: demokracja choć ustrój dla wszystkich, pozostanie w rozumieniu części polityków i ich sympatyków dla wybranych. Aktualnie to, co jest przez opozycję nazywane demokracją, to jakiś twór stworzony przez Tuska i jemu podobnych, na ich zasadach. Jest to można powiedzieć "demokracja wodzowska", gdzie Tusk, Czarzasty, Hołownia i Kamysz wyznaczają trendy, prawa, granice. I tylko taka demokracja ma być w Polsce ustrojem wiodącym. Kto się nie zgadza z jej zasadami, automatycznie jest autokratą. W przypadku Czarnka i Bąkiewicza mamy taki właśnie przypadek: własne, wymyślone pojęcie kto jest zagrożeniem, czy wyznawane przez niego wartości są szkodliwe, kto jest demokratą, a kto nie. To, co wyprawia aktualnie KO, to odmawianie ludziom prawa do przebywania w dowolnym miejscu mimo braku takiego zakazu zastosowanego wobec nich, co można zaobserwować raczej m.in. w III Rzeszy. O ile apel prezydenta Radomia jest mało realny, o tyle uchwała radnej z Lublina przy całej agresji wobec PIS całego środowiska PO, przejść może. Jest to idiotyczne, ale realne.
Ogólnie można stwierdzić, że demokracja to nie jest ustrój dla naszej, dzisiejszej opozycji. On ich uwiera, gdyż nie mogąc tworzyć prawa, muszą męczyć się z PIS, Konfederacją, prawicą. Najlepiej sądzę byłoby im w dyktaturze. Z ich ambicjami ustrój idealny.
Inne tematy w dziale Polityka