Nie milkną echa dyskusji nt. przymusowej relokacji uchodźców. Rządzący jak wiadomo proponują w tej sprawie referendum połączone z wyborami przy jednoczesnym sprzeciwie w UE na ten temat. Opozycja z kolei nie chce słyszeć o referendum, bo i tak żadnego przymusu nie będzie, co potwierdza cały czas Unia więc głosowanie to wyrzucanie pieniędzy w błoto. Sprawa nie jest w mojej opinii zakończona, dalej jak sądzę będzie miała swój bieg.
Przede wszystkim nie zgadzam się z opiniami, że "nowa polityka migracyjna" to jest novum, to jest coś więcej niż relokacja jak zdążyłem usłyszeć od jednego z b. ambasadorów Polski przy UE. Nie, to bzdury; to jest dokładnie taka sama polityka, co w 2015 r. Unia nic nowego nam nie proponuje, wszystko opiera się na takich samych zasadach. Nic prócz relokacji nowego nam nie zaproponowano. Dalej w Brukseli brakuje kompleksowego planu nad przyjmowaniem migrantów, kompletnie nie odrobiono lekcji z tego co miało miejsce 8 lat temu. Dalej kraje przodujące w migracji tj. Niemcy, Francja czy Szwecja, nie przyjmują wniosków o tym, że nie są ci ludzie w stanie się zasymilować. Dopóki w tej sprawie sądzę nie wyjdą ludzie na ulice, dopóty będą się pojawiały nowe problemy ws. migracji. Uważam, że nie ma innego wyjścia.
Referendum proponowane przez rząd jest konieczne; jest to jedyna, demokratyczna forma sprzeciwu wobec jakiejś sprawie. Brak referendum czyli nie zapytanie się o głos ludu świadczy o tym, że politycy chcą w swoich decyzjach być poza wszelką kontrolą, nie można ich słowu powiedzieć "nie". Powinno to być upowszechniane, nie mam co do tego wątpliwości. Szczególnie w takiej sprawie jak relokacja. Ci, którzy tego nie chcą albo boją się trwogi społeczeństwa albo doskonale wiedzą, że po wyborach, gdy przejmą ewentualnie władzę (mowa o opozycji), to zgodzą się na to, aby nie wypaść na antyunijnych polityków, bo przecież teraz całym sercem popierają Unię w obecnym kształcie. Wynik tego głosowania będzie ważnym mandatem dla władzy i UE, że ludzie nie chcą niczego na siłę. Także i opozycja będzie miała to na uwadze, nie sądzę, aby walczyła z ludem. To nieuchronnie prowadziłoby do klęski wyborczej i masowej utraty zaufania.
Poza tym w słowa przedstawicieli UE nie za bardzo można wierzyć. Już nie raz obiecywano nam choćby środki z KPO. a ich nie dostaliśmy. W ostatnim czasie Bruksela mocno straciła na wiarygodności więc można przyjąć to za wyznacznik, że tak i będzie tym razem. Zobaczmy kwestię pieniądze za praworządność. Naiwność Polski w to, że ten system będzie wykorzystywany w sposób racjonalny, spełzły na niczym. UE na lewo i prawo wykorzystuje ten fakt z którym nic zrobić nie możemy. Dziwię się Konfederacji, że tak bardzo unika tego tematu skoro na nim mogłaby najwięcej zyskać. Czyżby interesowała ich tylko władza??
Rząd nie powinien w tej sprawie zawracać tylko twardo trzymać się swojego stanowiska. Bo sprawa jest niezwykle istotna.
Inne tematy w dziale Polityka