Mamy w dalszym ciągu prekampanię wyborczą. Agresja, emocje, nerwy rosną i nie zamierzają topnieć. Coraz agresywniejsza jednak opozycja nie będzie się zatrzymywać. PIS natomiast postawił na spokojną wymianę na argumenty, na wyjaśnianie (choć nieraz za bardzo ogólnikowe) swoich ruchów w różnych sferach. W mojej opinii nie jest to dobry ruch; sytuacja robi się na tyle poważna, agresywniejsza, ostra, że może czas, aby użyć środków ostatecznych? Lub równie mocnych co konkurenci.
Od Smoleńska czyli od 2010 r. PIS z początku agresywny i oskarżający Tuska i PO o mord na polskiej elicie, zaczął zmieniać retorykę. Choć czasem sprawa rozliczenia katastrofy Tupolewa wracała jak choćby przy okazji agresji na Ukrainę czy osoby Macierewicza, to język partii Kaczyńskiego i jego zwolenników ewidentnie się osłabił; widać więcej spokoju i cierpliwości. Nawet gdy w kraju było gorąco jak choćby w przypadku Strajku Kobiet, to po prawej stronie spokojne tłumaczenia i słuszna obrona wartości. To odmienny biegun niż ten, który prezentują zwolennicy totalnej opozycji. Także obrażanie Tuska czy innych liderów też możemy zaobserwować zdecydowanie mniejsze. Jednakże przesunięta w mojej opinii została "wajcha" z tzw. kontrolowanej agresji czy emocji ku drodze do "całkowitej anarchii w tym zakresie" tzn. do całkowitej jazdy bez trzymanki. Nikt już po tamtej stronie nie zważa na słowa; wszelkie mocniejsze akcenty z całą pewnością zostaną wymazane. Więc czy warto PIS-owi tak się poświęcać w imię uśmiechu i życzliwości?
Uważam, że w tym momencie, przynajmniej na jakiś czas można przy okazji brutalnych ataków ze strony opozycji, odpłacić "pięknym za nadobne". Trzeba byłoby to powtarzać, często do znudzenia i choć przez wiele mediów taka odpowiedź spotkałaby się z tłumaczeniem, że " to prawica gra emocjami", to z czasem to świadomości ogółu, a do tych niezdecydowanych lub niepewnych, a stojących po innej stronie np. PSL czy Konfederacji, mogłoby to trafić. A przynajmniej można by spróbować. Wiadomo opozycja ma wiele mediów, które "piorą mózgi" tym ludziom wszędzie, na każdym kroku wietrząc spisek po stronie rządowej. Choć sami obarczają o to PIS, sami nie są lepsi. To z całą pewnością argument, aby podkreślać, że PO nie jest lepsza w niczym od PIS. Kaczyński nigdy nie wygra z opozycją na media; ewentualnie może powalczyć w internecie. Także chyba gra opozycji "jej własną bronią" mogłoby pomóc. Bo inaczej PIS może tracić wyczucie społeczne, a także zapał wśród wyborców, którzy uznają, że nie da się z nimi wygrać. A to prosty krok do porażki.
Inne tematy w dziale Polityka