Jazgot i histeria opozycji dot. komisji ds. rosyjskich wpływów trwa w najlepsze. Głosy te są coraz liczniejsze, ale i też cięższego kalibru. Choć podkreślę jeszcze raz ta komisja jest potrzebna i może pokazać sposób funkcjonowania nie tyle poszczególnych osób co mechanizmy ich działań, to w jakiejś mierze czas jej powołania może być nietrafiony. Opozycja z całą pewnością nieco rozbita, zdezorientowana, czekała na taki prezent od władzy. Ale czy będzie umiała z niego skorzystać w odpowiedni sposób? Niekoniecznie co pokazują pewne działania.
PIS wczorajszym powołaniem tego gremium dotknął swego rodzaju kwestii "dekomunizacji". Czyli czegoś co powinno być zrobione już 30 lat temu. Wtedy w 1992 r. kiedy Macierewicz ujawniał swoją listę, wybuchł podobny hałas, że to łamie prawo, prawa człowieka. Chwilę po tym obalono rząd Olszewskiego. Teraz wiadomo do czegoś takiego nie dojdzie. Opozycja jest zbyt słaba, aby tego dokonać. Ale ma inne środki, aby pokazać, jak wielką stała się ofiarą PIS i Kaczyńskiego.
Nie mając programu, czegoś czym można byłoby zainteresować Polaków w dalszym ciągu będących niechętnych wobec opozycji, taki temat jest wręcz idealny. Ale trzeba umieć go jeszcze zręcznie rozegrać. Przede wszystkim spokojnie, argumentami, ale też co najważniejsze zobaczyć jak będzie ta komisja działać, jaki faktycznie zakres działań podejmie, co będzie rozstrzygać. Teraz widzimy coś zupełnie odwrotnego. Wulgaryzmy, słowa często będące rynsztokiem, groźby pod adresem dalej legalnie działającej władzy i prezydenta. Poza tym zapowiedzi bojkotu komisji choćby przez Tuska, co od razu daje lub dałoby władzo koronny argument: były premier czegoś się boi, nie chce przed kamerami powiedzieć, co tak naprawdę się działo, nie chce się uwiarygodnić. To nie działa na korzyść opozycji.
Ale aktualnie, w danej chwili najbardziej działającym na jej szkodę jest T. Lis. Mówiąc o komorze dla prezydenta i prezesa, pokazuje prawdziwe intencje "demokratycznego" bloku. Jak ludzie po takich słowach mając zaufać tym, którzy są niby gotowi do przejęcia władzy. Takich głosów może być więcej, nie spodziewam się łagodniejszego tonu; wręcz przeciwnie: będzie coraz ostrzej.
Moim zdaniem opozycja absolutnie nie wyczuła nastrojów społecznych choćby dbając o kulturalny przekaz, wykazując się spokojem i opanowaniem. Nie wyczuła, że ludzi tak naprawdę w sporej części to nie interesuje i nie dotyczy. Nie chcą tego słuchać tym bardziej takich słów. Ludzie dalej uważają polityków za najbardziej budzącą nieufność grupę i wiedzą, że ta komisja to głównie ich problem, nie całego społeczeństwa. Ono zdaje się jest potrzebne opozycji i jej zwolennikom tylko na chwilę. Aby przekonać nieprzekonanych do ich wersji. Potem mogą nie być potrzebni. Takim tokiem myślenia, brak większości po wyborach gwarantowany. Tym bardziej, że do wyborów masa czasu, a temat może przycichnąć.
Inne tematy w dziale Polityka