Platforma i media sprytnie "grają" prof. Grabowskim.

Jak zdążyliśmy już zauważyć swoje pięć minut sławy przeżywa prof. B. Grabowski z tzw. szkoły L. Balcerowicza. Ten ekonomista, były członek Rady Gospodarczej przy Tusku, chce znowu pokazać. Pokazać, że to on ma poglądy najważniejsze, on się nigdy nie myli. Ale w tym cały show Grabowskiego, możemy zaobserwować pewną ciekawą sytuację.

Otóż po pierwszej wizycie w studiu radiowym bodajże Radia Zet i wygłoszeniu swojego w"wykładu" nt. gospodarki, cała Platforma jak jeden mąż odcięła się wyraźnie od tego, co głosi. Głos zabrał nawet były premier, który klarownie stwierdził, że to jego prywatne poglądy, nie mające nic wspólnego z programem Platformy. Czyli Tusk wykazał sprytne posunięcie od razu wycinając jak on myślał ekonomistę. Ale czy na pewno go wyciął? Nie, bo Grabowski nie zrażony tym stwierdzeniem, dalej krąży od studia do studia opowiadając z gruntu wiadome rzeczy. Mam więc do czynienia ze sprytnym zabiegiem, a mianowicie im bardziej PO odcina się od profesora, tym bardziej jest on widzialny w mediach. Tusk zapewne chciał tym szybkim trikiem temat zakończyć, ale nie zamierza tego robić Grabowski. To także ciekawa rola mediów. Te kiedy wyczuły, że nie dowiedzą się od liderów opozycji słów o programie i słyszą zdecydowanie odcięcie się od poglądów kolegi Balcerowicza, jego częstszymi wizytami próbują to robić z tzw. tylniego siedzenia. Co zyskują? Na razie milczenie, ale w mojej opinii, słowa Grabowskiego za każdym razem wywołują u PO wkurzenie, ale i chyba narastające zdenerwowanie wyborców. Tych, którzy nie identyfikują się z żadną siłą polityczną, a chcą poznać co ma dla nich do zaoferowania opozycja. Nie sądzę, abyśmy go poznali teraz. Widzimy natomiast taktykę: skupiać się na problemach danej chwili, ciskać w nie rząd, a potem punkty, które odjadą PIS-owi, my przejmiemy. To jednak jest złudne, bo te niekoniecznie mogą trafić do KO. 

Także ja bym radził, aby w końcu przyznać się do poglądów, które głosi prof. Grabowski. Tematy takie jak: euro, wiek emerytalny, a przede wszystkim prywatyzacja to jakby żywcem wyjęte z tego, co myśli PO. Uważam, że po ewentualnych wygranych wyborach, nie będą się dużo różnić. Ogólnie to niebezpieczne, bo mogą nie tyle wyhamować gospodarkę, co sprawić, że wróci do polityki styl" kreatywnej księgowości". A to tylko ukryty kryzys.