Opinia publiczna w Polsce ponownie zajmuje się słowami prezesa PIS J. Kaczyńskiego. Powiedział on na jednym ze spotkań z wyborcami, że kobiety "dają sobie w szyję" i z tego może rodzić się mniej dzieci. Wypowiedź od razu została podchwycona przez opozycję, media mainstreamowe czy celebrytów będących z gruntu lewicowymi. Nie jest to zapewne dla prezesa czas miły, bo jest za to zaciekle atakowany, wyśmiewany, ale ja bym tego tak nie komentował. Na te słowa warto spojrzeć w dwóch aspektach:
Po pierwsze: szef PIS bardzo często używa sformułowań krótkich, wyciąganych z szerszego kontekstu sprawy i w końcu jest zawsze nie rozumiany przez odbiorcę. Tak było chociażby, gdy w 2011 r. niepochlebnie wypowiedział się o kanclerz Merkel, co zostało negatywnie wykorzystane i odebrane przez opinię publiczną. W mojej ocenie nie wyciągnął on wniosków, aby jednak zwłaszcza, gdy sytuacja jest trudna i zbliża się okres przedwyborczy, ugryźć się w język i zamiast powiedzieć jedno słowo za dużo, po prostu milczeć. Tutaj Kaczyński ewidentnie wykazał się nietaktem, ale czy na pewno przyniesie mu to straty?
Niekoniecznie. Wbrew pozorom sprawa jest głośna, ale bez przesady. Sądzę, że bardzo szybko zniknie z głównych tytułów gazet czy mediów internetowych. Poza tym nagłośnił on problem, który jest, istnieje. Czytałem ostatnio wypowiedź eksperta, który jasno przytoczył, że ponad 0,5 mln ludzi ma problem z alkoholem, a spora ich liczba to kobiety. Na pewno więc, ta używka może mieć wpływ na dzietność, na to ile rodzi się dzieci. Wydaje się, że przeciwnicy rządu na siłę próbują zamieść sprawę pod dywan, pokazać nie tylko prezesowi, ale sobie, ludziom sobie podobnym, że to nie jest problem. W ten sposób na pewno alkoholizmu nie zwalczymy. Nie jest to pierwsza kwestia kiedy opozycja udaje, że problemu nie ma, a ten tylko rodzi Kaczyński i jego "wynaturzone" teorie. Może w głupi sposób, ale fajnie, że problem nagłośnił. Szkoda, że pozostali się śmieją jakby nic się nie stało. To smutne jaką mamy marną scenę polityczną. Cały czas jest myślenie, że to co mówi Kaczyński, jest złe. A okazuje się, że często jest zupełnie odwrotnie.
Inne tematy w dziale Rozmaitości