Wymiar sprawiedliwości jak wiadomo wymaga reformy. I to dogłębnej. Nie pod kątem personalnym, co próbuje uczynić rząd, ale głównie mentalnym. Bo w mentalności sędziów głównie bije kwestia sprawiedliwych wyroków i braku opieszałości w wielu sądowych postępowaniach. A ostatnie wydarzenia nie napawają optymizmem, że coś się w ogóle zmieni.
Nie będę dokładnie zagłębiał się w reformę sądownictwa zaoferowaną przez PIS, bo na jak widać okazała się klapą. Były dobre intencje, ale jak widać środowisko nie jest przygotowane na zmiany personalne. Ogólnie obserwując poczynania palestry można odnieść wrażenie, że ingerencja, jaką zrobił obecny rząd i histeria temu okazywana, była czymś w rodzaju: ktoś wszedł do naszego pokoju i niszczy nam zabawki. Ktoś to osoba, organ, która ma do tego prawo zmieniać. Coś w rodzaju rodzica. Czyli krótko mówiąc jest to niekończąca się historia o zbuntowanym dziecku, któremu zabrano zabawki. Natomiast jeszcze bardziej i piszę to w pesymistycznym tonie, jestem zaniepokojony ostatnimi działaniami sędziów odnośnie b. senatora KO T. Misiaka ws. PFRON i słowom o weryfikacji każdego sędziego powołanego podczas rządów PIS. O ile samo przywrócenie "swoich" ludzi do KRS czy Sądu Najwyższego po ewentualnych "wygranych" wyborach przez opozycję mnie nie dziwi, o tyle dziwią mnie w przypadku tej drugiej kwestii stwierdzenia o weryfikacji. To bardzo niebezpieczne zjawisko ( o którym będę wspominał w podobnych notkach dot. rządów opozycji), które może przelać się na inne branże, instytucje. Może to "zakazić" nasze życie społeczne i w końcu doprowadzić do "masowej" weryfikacji tych, co za rządów PIS mieli lepiej. Oczywiście przyszły rząd nie będzie plamił sobie tym rąk, ale wymiar sprawiedliwości z miłą chęcią tym się zajmie i powoła odpowiednie zespoły, które by się tym zajęły. Oczywiście wszystko z zachowaniem pozorów legalności. Bulwersują oczywiście brak odpowiednich środków zapobiegawczych przy wyłudzeniu z PRFON. Sąd od razu zdecydował o braku aresztu jednocześnie stwierdzając, że zarzuty prokuratorskie są słabe, aby najprawdopodobniej skazać oskarżonych w procesie.
Te dwie sprawy pokazują, że w istocie wymiar sprawiedliwości to państwo tworzące odrębny porządek prawny. Kwestia weryfikacji sędziów czy sprawa T. Misiaka pokazują, że nawet łamanie prawa (bo tworzenie nowych przepisów niezgodnych z Konstytucją takie jest) to rzecz na porządku dziennym i nikt nie będzie się oglądał czy podobnie było za rządów PIS. I tak nic nie będzie można zrobić, bo działać będzie powiedzenie: co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie. Ten odrębny porządek prawny powinien być jak najszybciej zakwestionowany przez UE, ale nie od dziś wiadomo, że nie chodzi o praworządność, a o politykę. Uważam, że nadchodzą dla zwykłego Kowalskiego czarne czasy. Choć osobiście znam sędziów na gruncie prywatnym i uważam, że byliby w porządku co do zachowania dla zwykłych obywateli, to w starciu z całą resztą, nie mieliby szans na przebicie się.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo