Dzisiaj obchodzimy kolejną, 41. rocznicę podpisania porozumień sierpniowych. W całym kraju trwają akademie, wręczania orderów, laudacje, a przede wszystkim wspomnienia o tych wydarzeniach, które przyniosły nam kolejny krok do przemian. Mniej więcej od lat kilkunastu wszelkie akademie odbywają się w kilku grupach. Oddzielnie świętują zwolennicy L. Wałęsy i oddzielnie reszta. Podziały, które wybiły się na przestrzeni ostatniego czasu, a do których cegiełkę wbijał często sam b. prezydent sprawiły, że tak ważna rocznica, jest obchodzona osobno. Co znacznie obniża jego rangę. Ale Wałęsa nie może albo też nie potrafi zrozumieć przez ten cały okres jednej rzeczy.
"Solidarność" tak wielki ruch związkowy to nie tylko on jako osoba, ale rzesza wielu, naprawdę wielu ludzi bez których nie byłby możliwe przemiany. Owszem b. prezydent był postacią kluczową, wiodącą, który miał tzw. gadane, ale on sam jeden niczego by nie zdziałał. Główną w mojej ocenie przyczyną tej sytuacji jest megalomania Wałęsy, który chce większość zasług przypisać na siebie, a resztę ustawić w szeregu wedle własnego uznania. Kto się z tym zgadza jest z nim, kto przeciw lub coś mu się nie podoba, od razu jest odsądzany od czci i wiary. Podobnie rzecz ma się z braćmi Kaczyńskimi, którzy są teraz wg zwolenników Wałęsy głównymi winowajcami obecnej sytuacji Polski. Niestety oliwy od ognia dolewają właśnie ci popierający b. prezydenta m.in A. Szejnfeld z KO, który na TT zamieszcza kuriozalne, a momentami wręcz bezczelne słowa o braku nawet wspomnienia Wałęsy. Mówi np. o przebierańcach, fałszerzach, złodziejach ludzkich umysłów, którzy znajdą się na śmietniku historii. Polityk oczywiście nie wymienia z imienia i nazwiska o kogo chodzi, ale zapewne mógł mieć na myśli Kaczyńskiego i wszystkich z obozu PIS. Nie można wykluczyć, że chciał także wymienić tych, którzy byli w "Solidarności", którzy przelewali krew za wolność, którzy oddali wszystko, aby Polska była wolna. Te stwierdzenia nie pomagają, wręcz odwrotnie, pokazują pogardę dla wielkiej rzeszy tych środowisk, którym na sercu leżało dobro ojczyzny. Dodać można, że dokładnie widać, że te środowiska, które po 1989 r. zostali beneficjentami przemian i zapomnieli o całym środowisku "S" i setkach zwykłych ludzi, mogą bez kozery bezczelnie śmiać się prosto w twarz tym, którzy do tych zmian nie załapali się lub są daleko w tyle.
Bardzo przy tej okazji podoba mi się postawa A. Dudy, który właśnie swoją postawą, odwiedzając inne miejsce niż Gdańsk jeśli chodzi i "Sierpień 80" miejsca i pokazując, że to też byli ważni ludzi, nawet bardzo ważni. I że bez nich i ich postawy nie byłoby pełnego porozumienia. Takiej postawy braku u zwolenników L. Wałęsy, którzy widzą tylko jego. Sam b. prezydent nadal będzie miał miejsce w historii, ale swoją postawą on i ci, którzy go popierają, bardzo mu to miejsce "brudzą".I sprawiają, że staje się ono coraz bardziej niewygodne.
Inne tematy w dziale Polityka