Dyskuja nt. sytuacji w Kościele to stały element Campusu Polska R. Trzaskowskiego. Roku temu dyskutował o nim S. Nitras, przez co przez rok mieliśmy spokój, bo poseł tematu dalej nie podejmował. Natomiast teraz, kiedy jest panel na neutralnym gruncie, gdzie nikt z partyjnych działaczy nie będzie go rozliczał, kwestia Kościoła wróciła. I wróciła w takiej samej, złowrogiej wersji jak przed rokiem. Znowu mówi się o opiłowywaniu przywilejów kościelnych, znowu atakuje się Kościół i w późniejszym czasie także zwolenników, bo rzekomo oni nienawidzą in vitro. Wszystko to przy obecności prowadzącej Pawlickiej i rzekomej tolerancji dla wszystkich. Rzecz o której wypadałoby wspomnieć, bo mimo, że jest o niej mowa co rok, to w przyszłości może być niebezpieczna i poddać pomysł tym, co chcą majstrować przy stosunkach Państwo-Kościół.
Dokładniejsze zagadnienia, jakie poruszał Nitras, są same w sobie przerażające. Na pierwszy ogień można rzucić kwestie dni wolnych na które w Polsce przypadają także święta kościelne. Twierdzi, że Watykan nie będzie na narzucał dni wolnych. Tutaj w mojej ocenie Nitras mówi nieprawdę, bowiem to nie Watykan decyduje czy dane święto kościelne jest dniem wolnym od pracy, a Państwo. To, że w dni wolne, kiedy wypadają święta państwowe, są także święta Maryjne jak 3 maja czy 15 sierpnia, jest czystym zbiegiem okoliczności. Po prostu tak się nałożyło, a to kto i czy świętuje dane święto, należy do każdego z nas. Nikt nikomu tego nie wybiera, bo mamy wolność. Która nie jest zabierana, jak twierdzi opozycja. Poza tym walka o dni wolne, które są kościelne i o które też walczyli nasi przodkowie i chcieli w ten sposób podziękować Maryi za jej obecność i opiekę dla Polski, jest bardzo niebezpieczna. Bo to będzie początek wojny kulturowej, które może przeobrazić nasz kraj w strefę jedynie myślącej kultury czyli lewicowo-liberalnej tj. róbta co chceta. W której każdy będzie mądry i każdy sam będzie decydował. Wiara w nic i w nikogo, to bardzo groźne. To może być także początek walki o wolne dni, które są u nas od pokoleń tj. Boże Narodzenie i Wielkanoc które dla Polaków są tradycyjnie wolne i są momentem świętowania czegoś ważnego, a na pewno okazją do głębszego ich spędzania z rodziną. Propozycja Nitrasa jest niczym innym jak likwidacją tych więzi, na co uważam większa część Polaków sobie nie pozwoli, a może być przyczyną konfliktów w narodzie.
Kwestii konkordatu nie będę dokładnie opisywał, bo być może ten dokument należy odświeżyć. Ale idąc tokiem rozumowania tych, którzy na Campusie mają większość czyli Nitrasowi podobnych, należy go ułożyć na nowo. Nie wiadomo jednak dokładnie co chciano by zmieniać, jakie propozycje rozważyć, ale jedno jest pewno. Na pewno katolicy, konserwatyści, mogliby zostać oszukani. Bo zwabiłby ich piękne słowa, ładnie ubrane, które przy bliższym poznaniu traciłby na wartości. To strona lewicowo-liberalna dyktowałaby, co Państwo ma negocjować z Watykanem i ono by narzucało swoje przywileje. Strona Kościelna jakkolwiek nie byłaby winna, nie miałaby w zasadzie nic do powiedzenia. Zapewne sporo mogłoby być tam o mniejszościach i sprawach teraz będących w mniejszości, ale które stałyby się większością. Dziwne, że obecny obok poseł Girzyński tak łatwo dał się tam omamić.
Należy także zwrócić uwagę na słowa Nitrasa, który sam otwarcie przyznał, że nie chodzi do Kościoła, ale modli się. I nie jest pełnym katolikiem. Czyli parafrazując katolikiem nie jest, bo albo się praktykuje albo nie. Owszem sama modlitwa jest ważna, potrzebna, ale ją samą, wiary się odbuduje. Zbawienie nie dokona się przez samą modlitwę, a poseł KO chyba niestety tak myśli. Sądzę, że za jego myślą poszliby następni, którzy podobnie by uważali. I na takie myślenie mogłoby się nabrać wielu. Do pełni wiary potrzebna jest spowiedź, Komunia Św i Eucharystia. Bez tego nikt do końca wiary czuł nie będzie.
Na marginesie jeśli dyskutuje się o konkretnych sprawach, to powinna posiadać się doświadczenie czy kwalifikację w danej dziedzinie albo przynajmniej wiedzę. Nitras nie posiada żadnej z tych rzeczy, bo opowiada wyłącznie rzeczy emocjonalnie, bowiem mierzi go Kościół i to od wielu lat, a kwestie szczegółowe są słabo argumentowane. Są najczęściej ogólne. Tacy więc ludzie powinni być daleko od takich dyskusji. I ja się tego boję, bo nie chcę, aby tacy bądź inni ludzie, decydowali o tak ważnych sprawach. Po prostu boję się.
Inne tematy w dziale Polityka