Szczerze powiem: mam dość powoli polityki, dość tych smętów zarówno z jednej jak i drugiej strony sceny politycznej. Tej coraz bardziej męczącej wojny na głupoty, co utwierdza społeczeństwo w przekonaniu (przynajmniej tej niegłosującej), że politycy to grupa praktycznie leniwa, wyciągająca kasę od podatników, a w zasadzie niewiele dla nich robiąca. Mam także dosyć jęków samorządowców, którzy od bezmała 4 lat narzekają na trudną współpracę z rządem praktycznie w każdej sprawie, a tak naprawdę w świetle przepisów prawa, to oni za większość tych niesnasek odpowiadają.Jak choćby za placówki oświatowe czy zdrowotne, o co drą koty aktualnie z rządzącymi.
Tak jak napisałem: szkoły (a wcześniej gimnazja), szpitale to są instytucje za które odpowiedzialność ponosi samorząd. To oni są ich zarządcami, odpowiadają za ich organizację i co najważniejsze za wypłatę dla nich pensji. To dotyczy także okresu podczas pandemii. Dlatego nie bardzo rozumiem krzyków prezydentów głównie miast związanych z opozycją, którzy nic nie mogą, bo rząd za to powinien ponosić odpowiedzialność, a ludzie przez tą bierność cierpią. Na Boga czy wy, ludzi samorządu, którzy tak twierdzą, jesteście normalni?Czy macie choć trochę oleju w głowie i nadajecie się do rządzenia czy tylko jesteście na swoich stołkach z partyjnego nadania i interesuje was tylko dojenie Polaków i pociskanie pierdół?Czy choć trochę czytaliście przepisy prawa lub macie ludzi za totalnych idiotów, bo kupią od was wszystko co wciśniecie?Większość odpowiedzi prócz ostatniej jest negatywna. Samorządowcy z opozycji (ci bardzie showmani, reszta zdaje się normalna) już nie ukrywają, że interesuje ich rządzenie w swoich małych ojczyznach. Oni po prostu uważają, że teraz najważniejsza jest polityka, a oni i tak będą rządzić, bo teraz w sytuacji braku zaufania do krajowej opozycji, cała krytyka rządzących przeniesie się niżej. A oni nie są umoczeni w brudną, krajową grę partyjną. Samorządowcy już zapomnieli lub nie chcą pamiętać jak bardzo krytykowali pomysły PIS centralizujące Polskę i w ich mniemaniu likwidację samorządności. A teraz jak gdyby nigdy nic mają czelność sugerować rządowi, że w sprawach oczywistych, że to nie ich sprawa i że powinni zająć się tym inni. Dlatego pytam się otwarcie:jakie pretensje ma prezydent Gdańska, której nie pozwolono zabrać głosu 1 września?Uważam, że w tej sprawie MON postąpił słusznie, bowiem mogłoby zajść taka sytuacja, jaką opisywałem powyżej tj. czysta polityka, a nie interes Polaków. To, że ś.p. prezydent Adamowicz przemawiał wynikało tylko i wyłącznie z jego mniejszego wtrącania się w bieżącą politykę rządu.
A okazuje się także, że można po prostu zabrać się do pracy, wziąć na siebie odpowiedzialność za rzeczy oczywiste i działać na rzecz obywateli. Mowa tu także o ruchu Trzaskowskiego do którego samorządowcy zabierają się jak pies do jeża. Tutaj należy postawić pytanie:skroście tacy obywatelscy, jesteście światłymi obywatelami, to działajcie, a nie gadajcie. Od samej mowy nikomu jeszcze nic dobrego w polityce nie przybyło.
Inne tematy w dziale Polityka
