Jak pisałem w notce poprzedniej, niestety nie da się wykluczyć zwycięstwa R. Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich. Sytuacja jest w mojej opinii na tyle napięta i podniesiona do takich granic, że taki scenariusz jest możliwy do zrealizowania. W momencie, kiedy owe emocje podsycają politycy, ale i poważne instytucje jak np. Komisja Europejska, możemy spodziewać się na pewno wysokiej frekwencji właśnie z powodu tak nabrzmiałych emocji. Ale na chwilę chciałbym przejść do scenariusza alternatywnego. Oczywiście, to tylko gdybanie, ale na wszystko uważam trzeba się przygotować.
Po pierwsze i najważniejsze: wygrana kandydata KO rodzi moim zdaniem długotrwały konflikt z rządem na wielu płaszczyznach. Przede wszystkim na polu politycznym. Premier Morawiecki sam wyjaśnia, że rząd nie zamierza ustępować i nie ma możliwości przedterminowych wyborów. To tylko jednak teoria. Widzimy to szczególnie po samych wypowiedziach Trzaskowskiego, który opowiada w swoim programie o współpracy z rządem, a na wiecach wykrzykuje hasła o słabym państwie i rząd sobie nie radzi. Takie błędne koło nie zwiastuje raczej porozumienia, ale miesiące nieustannego podgryzania i nakręcania negatywnych emocji. Po drugie istnieje ryzyko konfliktu na tle ekonomicznym. Pomysły prezydenta Warszawy (te, które coś by kosztowały) są bardzo kosztowne do zrealizowania i o co mogę się założyć, będą nie do zaakceptowania przez Morawieckiego. Taka blokada (szczególnie przez polityków opozycji) będzie prowadzić do nie tylko napięć społecznych, ale do coraz częstszych kontroli instytucji z zewnątrz. Nie pomoże to na pewno w spokojnej pracy. Następnie będzie próba blokowania kluczowych, krajowych inwestycji jak choćby przekop Mierzei Wiślanej. Oficjalnie prezydent nie będzie tego mógł zrobić, ale gdy KO będzie miała w ręku Pałac Prezydencki, będzie możliwe w jakiś sposób ich blokowanie poprzez np. rozlokowanie ludzi Trzaskowskiego w instytucjach z nimi związanych. Wreszcie czeka nas spór o sprawy zagraniczne. Zmiana kursy polityki międzynarodowej, być może chęć ze strony Trzaskowskiego wycofania się z tzw. Fortu Trump czy niektórych inwestycji amerykańskich, może spowodować kryzys gospodarczy szczególnie jeśli chodzi o stronę polską. Będzie to swoista powtórka konfliktu na linii Tusk-Kaczyński z lat 2007-2010. Wprawdzie do ostatecznego zaniechania pewnych relacji może nie dojść, ale znacznie wszystko zostanie utrudnione bądź zahamowane.
Po drugie: program R. Trzaskowskiego. Opublikowany na ostatniej prostej, zawierający sporą ilość stron, ale i obietnic. Jak wspomniałem wyżej, wiele z nich może okazać się bardzo kosztownych, ale niektóre jak choćby Rzecznik Praw Zwierząt i kilka innych nie mnożących wydatków, jest do zaakceptowania. Ale niestety wiele jest takich, które ciężko będzie spiąć w budżecie. Ale cały "myk" tego przedsięwzięcia z programem jest inny: zobaczcie ile rozmawiałem z wyborcami, co mi powiedzieli o ich problemach i dlatego to tak długo trwało. Poza tym kto nie chciałby żyć w kraju mlekiem i miodem płynącym. Jest także sporo ogólników, ale to cała machina III RP nie będzie zwracać uwagi, ale nakręcać ten program, w co ludzie uwierzą. I uwierzą również w to, że jego istotą jest fakt, że żyje się źle i te zapowiedzi są odpowiedzią na to, że jest zmiana na lepsze. A co by oznaczało dla rządu?W sumie raczej niewiele, bo kandydat KO raczej mógłby sporo tych planów nie zrealizować, ale może też przyjąć taktykę składania projektów ustaw z dużym prawdopodobieństwem, że rząd je odrzuci z powodów finansowych, co może być wykorzystane jako pretekst do wmawiania ludziom: chcę, aby było lepiej, a oni mi nie pozwalają. Taka "gra" może skończyć się wyborami i ryzykiem ponownego przejęcia rządów przez PO.
Po trzecie: naiwność społeczna. Oczywiście jest to tylko czysta dywagacja, bowiem nie wiadomo jak zachowają się wyborcy zarówno w I jak i ew. II turze. Ale już widać, że spora część zagłosuje na Trzaskowskiego, bowiem napompowany przez media mainstreamowe spełnia on warunki "demokraty idealnego": ani liberała ani konserwatysty idealnie zakrywającego maskę poglądów, gdy jest taka potrzeba. Zresztą cała machina III RP robi to sprawnie, aby ludzie popierali go jeszcze bardziej. Identycznie postępuje się z tym, aby przykryć jego partyjniactwo i to, że był członkiem PO w czasach, kiedy sprawowali oni rządy. Z biegiem czasu kładziony jest też nacisk, aby ludzie zapomnieli o złych występkach ludzi Tuska i o tym, że przez 5 lat władza była w jednych rękach, co teraz PIS-owi jest wypominane. Przy zwycięstwie Trzaskowskiego taki scenariusz o możliwym powrocie PO do władzy jest możliwe jako premia za zwycięstwo włodarza Warszawy. Odpowiednie elity robią też robotę, aby nikt za bardzo o programie nie dyskutował, bo nie o to Platformie chodzi. I to jest następne ryzyko ewentualnego sukcesu kandydata KO.
Podsumowując: czarny scenariusz z powrotem demonów jest realny. Ale nie warto aż tak bardzo patrzeć na sondaże, bowiem 5 lat temu wskazywały podobnie: zwycięstwo Komorowskiego i wielka pewność siebie członków PO. Skończyło się jak wiemy klęską. Teraz jest podobnie i to w konsekwencji może gwałtownie sprowadzić ludzi czujących się już zwycięstwami na ziemię.
Inne tematy w dziale Polityka