W ostatnich dniach przez wypowiedź abpa Jędraszewskiego o ekologizmie znowu (po chwilowej przerwie) mamy spór o to, kto jest bardziej ekologiczny, lepszy, świeższy. O to, kto lepiej dba o przyrodę. Przyznam szczerze, że ten temat mnie już nudzi. Wręcz mdli, bowiem o ekologii, zmianach klimatu i szeroko pojętej polityce tegoż pojętej słyszymy od przeszło 20 lat i od tego okresu politycy szerokiej maści tym się zajmują. Oczywiście kończy się na słowach, jakiś deklaracjach, a potem wszyscy się rozjeżdżają i zasadniczo mają to "gdzieś". Sądzę, że wielce jest prawdopodobne, że i teraz ws. tej neutralności klimatycznej UE będzie podobnie. Zapomnimy o tym aż do następnej, naturalnej katastrofy. Wypowiedź apba Krakowa jest tylko przypomnieniem, że wiele osób czy instytucji jest w tej sprawie wykorzystywanych politycznych, do osiągnięcia swoich celów i interesów, co jest jak najbardziej zgodne z prawdą. Więc nie wiem skąd te oburzenie, ale jeśli już zacząłem o tym mówić, to parę kwestii wyjaśnię.
Po pierwsze: sam abp nie obraził ani nie miał zamiaru obrażać całej Grety T. (przepraszam za skrót, ale trudno mi spamiętać nazwisko). Tak jak wspomniałem tylko przypomniał czy wręcz ubolewał, że jest ona przedmiotem w walce politycznej, bowiem w takich sytuacjach, politykom najprościej jest takimi prostymi, szarymi osobami się podeprzeć. Identycznie postępują organizacje ekologiczne, które bardziej często niż rozumem kierują się polityczną poprawnością.
Po drugie: kwestia rozumu. Pan Bóg stwarzając świat, naturę, przyrodę, a przede wszystkim człowieka, dał temu ostatniemu wolną wolę, ale i rozum w podejmowaniu decyzji i zarządzaniu m.in. właśnie przyrodą.Jeśli żyjemy w czasach postępu cywilizacyjnego, jeśli mam do dyspozycji energię węglową, to znaczy, że coś w tym jest, że Bóg tak chciał. Sprawił, aby człowiek to wymyślił i mądrze zarządzał. Innym pytaniem pozostaje dlaczego wiele krajów nie umiało z tego racjonalnie korzystać i dalej nie umie.Sprawa ocieplenia, zmian klimatycznych to przede wszystkim sprawa globalna. Nie da rady tego wywalczyć tylko w UE, skoro inne kraje świata tego nie respektują. Rozum w zarządzaniu przyrodą jest więc dalej przysłaniamy interesami własnymi i dopóty to się nie zmieni, nie będzie postępu w sprawie klimatu. To, co podpisane zostało w Brukseli, to czysty biznes.
Po trzecie: sprawa odchodzenia od węgla.Sprawa, jaką wygrał z Brukseli premier Morawiecki można powiedzieć zyskuje miano mądrej, bowiem tutaj właśnie umięjętnie połączono zarówno interesy Polski ze światowym klimatem. Nie można bowiem od teraz zakończyć produkcję energii węglowej i na siłę przejść na coś, co tak naprawdę nie do końca jest jasne i co z tego wyniknie. To powodowałoby stratę setek miejsc pracy dla górników, o czym musiał premier pamiętać. Oczywiście istnieje sprawa wdrażania programów klimatycznych jak np. "Czyste powietrze", a to jeden z filarów polityki klimatycznej i nad tym trzeba się pochylić.
Po czwarte: sprawa naszej,własnej wiary w Boga. Ktoś, kto choć trochę ma rozumu połapie się, że zmiany klimatu, to nie tyle efekt naszej działalności, co szeroko pojętej laicyzacji, nie zwracaniem uwagi na Boga, a zajmowanie się samym sobą. Pan Bóg to widzi i człowieka odpowiednio każe, o czym mowa jest w wielu przepowiedniach, ale też i w apokalipsie Św. Jana. To też przez grzechy, naszą planetę spotyka kara.
Także nie ma co oskarżać abpa Jędraszewskiego, a należy mu być wdzięcznym za to, że przypomina nasze "absurdalne" zajmowanie się ekologizmem i na to, że chce zwrócić naszą uwagę na nasze własne, często złe postępowanie.
Inne tematy w dziale Rozmaitości