W zakładach firmy Paroc w Trzemesznie od środy trwa strajk. Pracownicy od ponad roku domagają się m.in. lepszych warunków płacowych, a także gwarancji umów o pracę na czas nieokreślony. Strajkujących wsparł Adrian Zandberg i lokalni działacze z partii Razem.
O co walczą pracownicy Paroca
- Zakład stanął, wstrzymano wszystkie prace; produkcja nie pracuje, odbiór nie działa. Firma wysyła na zewnątrz tylko to, co było w magazynach. Strajk będzie trwał do odwołania – powiedział Grzegorz Ilnicki; pełnomocnik Zarządu Krajowego OPZZ Konfederacja Pracy.
Ilnicki tłumaczył, że strajkujący mają dwa rodzaje postulatów. Jak wskazał, pierwsza sprawa to postulaty płacowe. - Oczekiwaliśmy wyższej waloryzacji płac i na to po roku czasu pracodawca ostatecznie się zgodził. Natomiast nie zgodził się na wzrost dodatku stażowego, który dla pracowników jest priorytetem – mówił.
Polecamy:
Dodał, że obecnie po 40 latach pracy pracownik firmy otrzymuje 160 zł dodatku stażowego, i to jest – jak zaznaczył – maksymalna wysokość takiego dodatku.
- Ludzie po wielu latach pracy dostają często po 30, po 70 złotych tego dodatku. To nie przystaje do polskich realiów, a dla ludzi to ważna kwestia, bo dla nich to oznacza uznanie ich lojalności w pracy, stabilności zatrudnienia w tej firmie, tego, że szkolą i uczą nowych pracowników – dlatego oczekują, żeby ten dodatek był urealniony. A na to firma się nie zgadza – powiedział.
Firma zapowiedziała, że stanie zakład, to wycofuje się ze wszystkich podwyżek. - To jest strategia negocjacyjna samobójcy, bo trzeba naprawdę nie rozumieć, że to ludzi jeszcze bardziej do tego strajku nakręci niż przestraszy – zaznaczył związkowiec.
Mają dosyć umów śmieciowych
Ilnicki wskazał, że "to są śmieszne pieniądze dla firmy". Podkreślił również, że "w Polsce żyjemy w takim poczuciu, że strajki to są takie dziwne rzeczy, bo firma ma źle, nie może płacić, a oni jeszcze dobijają tę firmę strajkiem – nie! To jest firma, która ma gigantyczne zyski i specjalnie nie chce się tymi zyskami dzielić, tylko woli je transferować za granicę" - powiedział.
Poza postulatami płacowymi, strajkujący domagają się także ukrócenia zatrudnienia śmieciowego. Ilnicki podał, że obecnie blisko co 5. pracownik firmy pracuje na podstawie terminowej umowy o pracę, mimo że – jak wskazał - nie ma ku temu specjalnych przesłanek.
- Blisko co piąty z 800 pracowników Paroc Polska pracuje na śmieciowej, bo terminowej umowie o pracę. Dodatek stażowy po 40 latach pracy wynosi 160 zł brutto. Żeby płaca w skali miesiąca była naprawdę godna, trzeba pracować w nadgodzinach, inaczej nie ma kokosów. 40-godzinny czas pracy w tygodniu jest więc żartem – wskazał Ilnicki.
"Na ten strajk patrzy cała Polska"
Do Trzemeszna przyjechał poseł Lewicy Adrian Zandberg z partii Razem. Towarzyszyli mu lokalni działacze. Pracownicy zorganizowali wiec, w którym wzięło udział około 100 osób. Dziennikarze nie zostali wpuszczeni przez władze firmy na teren protestu
- Na ten strajk patrzy cała Polska. Nie jest łatwo zrobić strajk w międzynarodowej korporacji, wytrzymać, nie dać się złamać. Pracownicy Parocu pokazali, że to możliwe - mówił do strajkujących robotników Adrian Zandberg.
Jak dodał lider partii Razem, "to nie jest strajk tylko o o siebie, o jedną czy druga grupę pracowników: "To strajk solidarny, o normalne, bezterminowe umowy o pracę dla wszystkich".
Spółka bierze na przetrzymanie
Zandberg w rozmowie z dziennikarzami powiedział, iż postulaty pracowników Paroca są bardzo skromne i rozsądne.
- Media ciągle mówią, że przez pandemię biznes ledwo wiąże koniec z końcem. I w części to jest prawda. Ale są też branże, które mają wielkie zyski. Czas porozmawiać o tych zyskach. Te zyski wypracowali pracownicy - mówił.
- Postulaty te spotykają się jednak z nierozsądnym oporem ze strony korporacji. Każdy dzień tego strajku to są olbrzymie koszty dla firmy, pewnie większe niż spełnienie tych skromnych postulatów załogi. Biorąc pod uwagę świetną kondycję w jakiej znajduje się ten zakład nie ma powodu, żeby pracodawca nie potraktował ich poważnie. Przyjechaliśmy spotkać się z protestującymi, ale też – mam nadzieję – z dyrekcją spółki – powiedział.
Zarząd spółki na razie się do tego nie odniósł.
Co produkuje Paroc?
Firma Paroc zatrudnia ok. 800 osób. Strajk ma trwać do odwołania. Strajk zorganizował Zakładowy Związek Zawodowy OPZZ Konfederacja Pracy w Paroc Trzemeszno. W referendum strajk poparło 97,5 proc. pracowników.
Paroc produkuje energooszczędne i ogniochronne produkty i rozwiązania izolacyjne z wełny kamiennej przeznaczone dla nowych i remontowanych budynków, systemów HVAC, przemysłu stoczniowego, platform przybrzeżnych, a także dla sektora przemysłowego.
ja
Czytaj także:
Inne tematy w dziale Społeczeństwo