Rządowe plany wprowadzenia CIT dla spółek komandytowych krytykują przedsiębiorcy. Ostrzegają, że najbardziej ucierpią na tym najprężniej działające biznesy.
Resort finansów chce, aby od stycznia 2021 r. spółki komandytowe płaciły CIT. Według rządowych ekspertów, zmiany te będą korzystne dla przedsiębiorców. Ale przedsiębiorcy są odmiennego zdania. Uważają, że doprowadzi to do istotnego wzrostu podatków dla przedsiębiorców.
W Polsce aktywną działalność gospodarczą prowadzi ok. 43 000 spółek komandytowych, z czego 92 proc. to biznesy osób fizycznych pochodzących z Polski. Jak podaje Związek Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP), po ewentualnych zmianach dojdzie do istotnego podniesienia stopy opodatkowania dla blisko 73 tys. polskich przedsiębiorców.
Około 75 proc. spółek z mniejszymi obrotami będzie mogło skorzystać z dziewięcioprocentowej stawki CIT zamiast 19 proc. Jednak aż 25 proc. spółek komandytowych odpowiadających za 90 proc. przychodów generowanych przez te biznesy (blisko 300 mld złotych rocznie) zapłaci 19 proc. CIT – wynika z raportu przedstawionego podczas wspólnej konferencji CRIDO, ZPP i InfoCredit.
Związek ostrzega, że najbardziej ucierpią najprężniej działające biznesy, które nie będą miały szansy skorzystać z niższej dziewięcioprocentowej stawki CIT, a faktyczne opodatkowanie wspólników tych spółek wzrośnie do poziomu 34 proc. - 38 proc. zamiast dotychczasowego 19 proc. - 23 proc.
– Planowane podwójne opodatkowanie spółek komandytowych nie tylko będzie negatywnym sygnałem dla polskich, zaangażowanych przedsiębiorców, ale i ustawi rodzime firmy w gorszej pozycji rynkowej w stosunku do ich zagranicznych konkurentów. Biorąc bowiem pod uwagę unijną dyrektywę, tzw. Parent-Subsidiary, zagraniczny inwestor z Unii zapłaci nie więcej niż 19 proc. podatku dochodowego – komentuje Mateusz Stańczyk z firmy doradczej CRIDO.
Zdaniem organizacji pracodawców, wbrew uzasadnieniu projektowanych zmian, dane nie wskazują na to, by spółki komandytowe były wykorzystywane w międzynarodowych schematach optymalizacji podatkowej, a tak przedstawia to resport finansów. Ich zdaniem, tylko 1 proc. spółek komandytowych posiada zagranicznych wspólników, a ich udział w łącznej liczbie wspólników spółek komandytowych wynosi 0.4 proc., co oznacza, że ewentualne ryzyko nieopodatkowanego transferu zysków za granicę jest marginalne.
– Objęcie spółek komandytowych podatkiem CIT to zły pomysł. Z danych nie wynika, by były to podmioty wykorzystywane do międzynarodowych schematów optymalizacyjnych. Stanowią za to atrakcyjną formę prowadzenia działalności dla polskiego, dynamicznie rozwijającego się biznesu. Należy podkreślić, że jest to kolejna propozycja zwiększenia obciążeń daninami, która pojawiła się w relatywnie krótkim czasie. Tymczasem skłonność przedsiębiorców do inwestycji jest wg naszych badań najniższa od lat – nie dzieje się to bez przyczyny. Wielokrotne zmiany przepisów, wprowadzanie znienacka nowych obciążeń, brak elementarnego bezpieczeństwa prawnego dla firm to podstawowe powody, dla których stopa inwestycji w Polsce daleka jest od oczekiwanego wg Strategii na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju poziomu 25 proc. PKB – mówi Jakub Bińkowski, dyrektor Departamentu Prawa i Legislacji ZPP.
Z danych InfoCredit wynika, że z zagranicy pochodzi zaledwie 0,4 proc. wspólników spółek komandytowych w Polsce. Na pierwszym miejscu są Niemcy, dla których ta forma prowadzenia działalności gospodarczej jest dość powszechna i która jest wskazywana jako jedna z przyczyn gospodarczego sukcesu Niemiec. Na kolejnych miejscach są Luksemburg, Cypr i Wielka Brytania.
Spółki komandytowe rozsiane są po całym kraju. Najwięcej jest ich w województwach: mazowieckim, wielkopolskim, małopolskim i śląskim. Działają w różnych branżach, najwięcej z nich zajmuje się przetwórstwem przemysłowym, budownictwem i handlem. W ten sposób działa też wiele firm transportowych i logistycznych oraz z branży gastronomicznej.
KW
Inne tematy w dziale Gospodarka
