Już od września rusza ośmioklasowa „podstawówka” i czteroletnie liceum. Gimnazja będą stopniowo wygaszone. To teoria. Jaka będzie praktyka i czym skończy się zaserwowana systemowi edukacji operacja? Czy wygaszanie gimnazjów rozwiąże dotychczasowe problemy szkolnictwa? Jeśli nie, to uczniowie pozostaną tylko bezgłosym podmiotem politycznych eksperymentów.
Marcin Austyn
Dziś uczniowie polskich szkół, którzy jako pierwsi zostali wtłoczeni w system oświaty z gimnazjami, już dawano weszli w dorosłe życie i kończą 30 lat. Dziś słyszą, że system szkolnictwa, który nie raz boleśnie testowali na własnej skórze okazał się być złym pomysłem. Zwyczajnie nie wypalił, bo gimnazja nie spełniły nadziei w nich pokładanych. Szkoły te miały wyrównywać szanse edukacyjne i podnosić jakość nauczania. Nie wyszło.
W praktyce okazało się, że zafundowana młodym ludziom dodatkowa i wcześniejsza zmiana szkoły i grupy rówieśniczej (sześcioletnia szkoła podstawowa, trzyletnie gimnazjum, trzyletnie liceum) nie tylko stwarza dodatkowe problemy wychowawcze, ale też obniża jakość kształcenia i źle wpływa na motywację ucznia. Działo się tak, bo proces kształcenia był rwany, a gimnazja zamiast realizować program, traciły czas najpierw na „wyrównywanie poziomu” uczniów, a potem na przygotowanie do testu gimnazjalnego.
Dalej nie było lepiej, bowiem i tak już skrócone o rok licea znów zajmowały się wyrównaniem poziomu absolwentów gimnazjów (niektóre szkoły potrafiły odskoczyć i stworzyć wysokie warunki kształcenia), a następnie - według krytyków systemu - nauka w nich sprowadzała się do kursu przedmaturalnego, który nie przygotowywał młodych ludzi do studiów – na co utyskiwali z kolei profesorowie. Do tego w międzyczasie zrujnowane zostało szkolnictwo zawodowe.
Coś trzeba było zrobić. Szczególnie, że ani obniżenie wieku szkolnego, jak i zmiany podstawy programowej nic – prócz buntu rodziców – nie wniosły do systemu edukacji. Rząd PiS uznał, że lekiem na zły system będzie jego gruntowna reforma. Tak od września wracają ośmioklasowe szkoły podstawowe, czteroletnie licea, pięcioletnie technika oraz pojawią się szkoły branżowe. Co z tego – prócz początkowego zamieszania – będzie miał uczeń? Czas pokaże. Jednak nadzieje pokładane w reformie są duże. To poprawa nie tylko jakości nauczania, ale i też korekta programów edukacyjnych, w tym docenienie znaczenia historii oraz tradycji patriotycznych.
Trudne początki
Już teraz można wskazać na pewne trudności „na starcie”, jakie niesie za sobą reforma. Pokazują one, że okres przejściowy, w niektórych przypadkach – bo nie jest to reguła – może być naprawdę trudny. Przykład? W obrębie dwóch osiedli funkcjonowały niegdyś dwie szkoły podstawowe. Gdy powstały gimnazja, jedna ze szkół została nań przekwalifikowana. Efekt? Większa odległość do szkoły – podstawowej lub gimnazjum – w zależności od miejsca zamieszkania, szczególnie bolesna dla rodziców małych dzieci.
Po reformie PiS, obie szkoły znów funkcjonować będą jako dwie podstawówki. Niby łatwiej, ale… Już teraz przepełniona podstawówka nie jest w stanie pomieścić jeszcze wszystkich chętnych do klas siódmych i ósmych. Uczniowie muszą zatem zgłosić się do byłego gimnazjum, gdzie takowe klasy powstaną. Mogą też szukać szczęścia w jeszcze innej szkole. A to oznacza zmianę otoczenia, klasy i to tylko na dwa lata nauki. Oczywiście podany przykład jest szczególny, ale obrazuje część problemów z jakimi muszą zmierzyć się absolwenci klas szóstych. Ci uczniowie zapewne reformy miło wspominać nie będą.
Pozostaje też problem kumulacji roczników na progu liceum. To uczniowie, którzy w jednym czasie kończyć będą wygaszane gimnazjum i „nową” ósmą klasę. Skutki już są odczuwalne, bo dyrektorzy szkół średnich już w tym roku zmniejszali ilość klas pierwszych, by w przyszłości móc pomieścić większą liczbę uczniów „z kumulacji”. Są to oczywiście problemy przejściowe, niemniej z pewnością nie przysporzą one reformie grona sympatyków. Po wstępnych trudnościach ma być już tylko lepiej. Jest to jednak perspektywa po roku 2020.
Na co jeszcze muszą być przygotowani uczniowie ośmioklasowych szkół? Podobnie jak na zakończenie gimnazjum, po ósmej klasie będzie obowiązkowy egzamin. Jego wyniki nie będą miały wpływu na ukończenie szkoły, ale będą ważnym kryterium podczas rekrutacji do szkoły ponadpodstawowej. Oczywiście za zmianami systemu idzie zmiana podstawy programowej, zwłaszcza w szkołach podstawowych i powrót do przedmiotów nie widzianych w podstawówkach od czasu reformy gimnazjalnej. Za tym idzie konieczność przygotowania nie tylko nowych podręczników, ale też i dostępnej w szkołach literatury oraz „zaplecza naukowego”.
Pewną nowością w systemie będą szkoły branżowe. Od 1 września trzyletnie szkoły zawodowe będą funkcjonowały jako branżowe I stopnia (na podbudowie gimnazjum lub ośmioletniej szkoły podstawowej). Z czasem (od 1 września 2020 roku) powstaną też szkoły branżowe II stopnia. Zapewne do tego czasu poznamy więcej szczegółów na temat ich roli w systemie edukacji.
Warto również przyjrzeć się temu, co mówiła opozycja, gdy Sejm odrzucił wniosek o przeprowadzenie referendum w sprawie reformy systemu edukacji (chciano tak powstrzymać likwidację gimnazjów). Mimo krytyki wprowadzonych zmian politycy zapowiadają, że w przyszłości nie będą majstrować przy oświacie. Krytykowane ośmioklasowe szkoły podstawowe zostaną, bo „dzieciom i nauczycielom należy się stabilizacja”. Są za to pewne pomysły na odtwarzanie „atutów gimnazjów”, poprzez np. dzielenie podstawówki na dwie szkoły – dla młodszych i starszych uczniów, czy otwieranie „nietypowych” klas siódmych i ósmych „przy dobrych liceach”. Być może wróciłaby jakaś forma obowiązkowej zerówki dla pięciolatków.
Tylko czy na pewno tego rodzaju zmiany – dziś rzecz jasna tylko iluzoryczne – można określić mianem „stabilizacji”?
Marcin Austyn
PCh24.pl to nowoczesny projekt internetowy skierowany do czytelników poszukujących niezależnych opinii, stanowiących, jak głosi hasło portalu, „prawą stronę internetu”. Aktualne informacje ze świata polityki i gospodarki towarzyszą wydarzeniom, recenzjom, esejom zamieszczanym w dziale religijnym i kulturalnym. Twórcy PCh24.pl stawiają na rzetelny komentarz i opinie ekspertów. Podstawowym założeniem nowego portalu jest bowiem podjęcie istotnych tematów, które w mediach tzw. głównego nurtu są często nieobecne bądź ukazywane w fałszywym świetle.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo