Zanim światowe media oraz eksperci ONZ znajdą dowody potwierdzające, która z walczących w Syrii stron użyła broni chemicznej, warto się zastanowić, dlaczego w ogóle toczy się ta wojna i jakie są interesy głównych sił, które w bardziej lub mniej dyskretny sposób w niej uczestniczą?
Proxy war
Wiele wskazuje na to, że syryjski konflikt jest zastępczą wojną, którą światowe mocarstwa (Stany Zjednoczone, Rosja, Chiny), prowadzą rękoma miejscowej ludności i płatnych najemników. Oczywiście, miejscowa ludność ma swoje powody by walczyć z reżimem Assada, jednak ani dyktator ani rebelianci nie byliby w stanie kontynuować tego konfliktu bez zewnętrznej militarnej i finansowej pomocy. W wojnę tą angażują się również regionalne mocarstwa jak Izrael, Arabia Saudyjska, Turcja, ale ich interesy wpisują się w mniejszym czy większym stopniu w przedsięwzięcia światowych potęg.
Interesy wielkich mocarstw
Dla USA, Rosji i Chin wojna w Syrii jest tylko małą, choć ważną bitwą w toczącej się wojnie o zdobycie światowej hegemonii. Zanim kolejna zimna wojna przekształci się w otwarty konflikt trwa strategiczna gra polegająca na otaczaniu przeciwnika czy raczej przeciwników z wrogiego bloku kordonem własnych baz militarnych i regionalnych sojuszników.
Obszar konfliktu można podzielić na trzy strategiczne fronty: europejski (Europa Środkowa, kraje bałtyckie, Gruzja, Finlandia, Norwegia), dalekowschodni (obszar Pacyfiku), bliskowschodni (Iran, Syria, Liban). Z punktu widzenia Stanów Zjednoczonych kluczowe znaczenie ma przejęcie kontroli nad frontem bliskowschodnim. Opanowanie tego obszaru nie musi prowadzić jeszcze do bezpośredniej konfrontacji z Rosją i Chinami, a jednocześnie redukuje liczbę frontów, pozwalając skoncentrować się na Pacyfiku i Europie.
Zdobycie przez USA kontroli nad posiadającymi strategiczne surowce państwami Bliskiego Wschodu może zachęcić sojuszników Ameryki w Europie do ściślejszego z nimi sojuszu, osłabić ekonomicznie Rosję, a za cenę tanich surowców nawet rozbić sojusz Chin z Rosją. Kluczem do zdobycia kontroli na tym froncie jest Iran. Jednak, aby go zaatakować trzeba przedtem rozbroić libański Hezbollah i palestyński Hamas, które ogniem swoich rakiet dostarczanych przez Iran i Syrię mogą zadać duże straty Izraelowi. Tak więc obecna wojna w Syrii jest prowadzona bezpośrednio w interesie Izraela, ale wpisuje się również w amerykański plan neutralizacji bliskowschodniego frontu. Obalenie reżimu Assada w Syrii pozbawiłoby Rosję i Chiny możliwości korzystania z tamtejszych portów, przez co utrudniłoby operowanie ich okrętów wojennych na Morzu Śródziemnym.
Kurdyjski korytarz
Opanowanie Syrii pozwoliłoby na stworzenie kurdyjskiego korytarza na jego terytorium nowe rurociągi umożliwiłyby transport ropy i gazu z basenu Morza Kaspijskiego do portów na Morzu Śródziemnym. Pozbawiłoby to Moskwę olbrzymich dochodów z pośrednictwa w sprzedaży surowców energetycznych z tego regionu. Odebranie Rosji dochodów i politycznej kontroli nad sprzedażą tych surowców mogłoby gospodarczo i politycznie pogrzebać Moskwę.
Obalenie syryjskiego reżimu pozwoliłoby również na większą eksploatację irackich zasobów ropy i gazu poprzez transport tych surowców istniejącym już, lecz obecnie nieużywanym rurociągiem łączącym iracki Kirkuk z syryjskim portem Banias. Pozwoliłoby to ominąć transport tych surowców przez łatwą do zablokowania w razie otwartego konfliktu cieśninę Ormuz.
Interesy Izraela
Dla Izraela obalenie syryjskiego reżimu Assada to dopiero pierwszy krok prowadzący do odcięcia libańskiego Hezbollah i palestyńskiego Hamasu od dostaw nowoczesnych systemów rakietowych. Ich zasięg stwarza zagrożenie dla 70 proc. populacji Izraela i 80 proc. jego infrastruktury przemysłowej. Izraelski system antyrakietowy „Żelazna kopuła” nie jest obecnie w stanie obronić Izraela w wypadku, gdyby doszło do zmasowanego użycia rakiet krótkiego zasięgu.
Dopiero po neutralizacji zagrożenia ze strony Hamasu i Hezbollah Izrael będzie mógł się pokusić nie bez wydatnej pomocy ze strony USA na próbę zniszczenia irańskiego programu atomowego. Podjęcie takiej próby będzie jednak związane z ryzykiem wybuchu dużego konfliktu, który może nawet przybrać światowy zasięg.
Zlikwidowanie zagrożenia ze strony Hamasu i Hezbollah pozwoliłoby Izraelowi bezpiecznie eksploatować nowoodkryte złoża gazu na własnych wodach terytorialnych. Póki co bowiem, posiadane przez Hezbollah rosyjskie rakiety Yakhont są w stanie niszczyć izraelskie okręty, urządzenia portowe i platformy wiertnicze.
Po prawdopodobnej bałkanizacji Syrii i Libanu na etniczne i religijne enklawy Izrael będzie mógł się pokusić o zdobycie kontroli nad źródłami wody. Będąca głównym źródłem wody pitnej w Izraelu rzeka Jordan wysycha. W ciągu ostatnich 60 lat poziom jej wód zmniejszył się o połowę. Alternatywnym źródłem wody w tym regionie jest rzeka Litani w górach południowego Libanu. Odwrócenie biegu tej rzeki tak, by swoimi wodami zasilała Jordan nie stanowiłoby problemu, gdyby terenów tych nie kontrolował Hezbollah.
Interesy Rosji i Chin
W tym regionie sprowadzają się one do przeciwstawiania się dążeniom USA, Izraela, Wielkiej Brytanii, Francji. Najważniejszym celem jest utrzymanie trzeciego strategicznego frontu. Dochody czerpane ze sprzedaży broni i zaawansowanych technologii dla Iranu i Syrii mają tu drugorzędne znaczenie. Utrata dostępu do surowców energetycznych z tego regionu uzależniałaby bardziej Chiny od rosyjskich dostaw. Uczyniłaby też Chiny bardziej podatnymi na ofertę porzucenia rosyjskiego sojusznika w zamian za tanie surowce z kontrolowanych przez USA/NATO obszarów.
Interesy Turcji
Upadek Syrii, a w przyszłości być może Iranu byłby dla Turcji korzystny pod warunkiem, że nie doszłoby do utworzenia kurdyjskiego korytarza. Zostałby on stworzony z części terytorium Iraku, Iranu, Syrii a w przyszłości pewnie z części tureckiego terytorium. Być może ostatnie zaburzenia społeczne w kraju nad Bosforem zostały celowo sprowokowane, by przywołać tureckie elity do porządku i wymóc na nich odpowiednie zachowanie. Prawdopodobnie plan stworzenia kurdyjskiego korytarza jest jedynie próbą szantażu tureckiego sojusznika by przyłączył się bardziej zdecydowanie do koalicji zachodnich państw. Rurociągi łączące Morze Kaspijskie z Morzem Śródziemnym poprowadzono by wtedy przez terytorium Turcji. Jednak nierozwiązanie problemu kurdyjskiego sprawi, że kartą kurdyjską mogą posłużyć się Rosjanie i destabilizując ten region uniemożliwią realizację całego projektu.
Kwestia używania w tym konflikcie broni chemicznej przez którąś ze stron ma naprawdę drugorzędne znaczenie. W wojnie tej na oczach świata giną mordowani w bestialski sposób ludzie. Zamiast koncentrować się na tym, w jaki sposób zabija się tam ludzi światowa opinia publiczna powinna zwrócić uwagę na prawdziwe cele tej wojny.
Krzysztof Niewola
Więcej publicystyki czytaj na PCh24.pl
PCh24.pl to nowoczesny projekt internetowy skierowany do czytelników poszukujących niezależnych opinii, stanowiących, jak głosi hasło portalu, „prawą stronę internetu”. Aktualne informacje ze świata polityki i gospodarki towarzyszą wydarzeniom, recenzjom, esejom zamieszczanym w dziale religijnym i kulturalnym. Twórcy PCh24.pl stawiają na rzetelny komentarz i opinie ekspertów. Podstawowym założeniem nowego portalu jest bowiem podjęcie istotnych tematów, które w mediach tzw. głównego nurtu są często nieobecne bądź ukazywane w fałszywym świetle.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka