Podobno Michnik odpala ostatnio papierosa od papierosa, nie zaprzestając tej czynności nawet na czas obiadu, a całe zastępy salonowych mędrców i publicystów trzęsą się jak w febrze. Zalewa ich bowiem „brunatna fala”. Czytaj: fala antykomunizmu.
Krzysztof Gędłek
Są takie koszmary, o których zapominamy w kilka minut po obudzeniu, są takie, nad którymi myślimy przez pół dnia, oddychając z ulgą, że to był tylko sen. Ale są i takie koszmary, które się spełniają. Dla Michnika i koryfeuszy idei pojednania z komunistami w 1989 roku, spełnieniem koszmaru jest to, że dzisiaj młodzi ludzie tak silnie kontestują komunizm i tamto pojednanie.
I nie tylko idzie o narodowców, którzy przeprowadzają często sprawne akcje, zakłócając wykłady wspomnianego Michnika, Środy czy Baumana lub psując rocznicowe obchody urodzin Wojciecha Jaruzelskiego w Sejmie (na skutek zapowiadanej akcji „Zablokuj komucha”, Jaruzelski być może zrezygnuje z przyjęcia szykowanego mu przez SLD). Idzie o to, że takie działania spotykają się sympatią licznych środowisk. Aktywna młodzież porusza kamyk, który napędza całą falę tekstów publicystycznych czy protestów.
Postsolidarnościowe „autorytety”, zadekretowane okrągłostołowym paktem, dbały o to by komuniści sprawnie mogli urządzić się w nowej-starej Polsce. Kontestujący wówczas panoszenie się komuszej zarazy młodzi ludzie z KPN byli pogardzani przez tych, którzy do niedawna wysyłali ich na barykady, by gardłowali przeciwko PZPR. Przed wielkim pojednaniem z 1989 roku radykalnie antykomunistyczna młodzież była świetną kartą przetargową w negocjacjach na linii Solidarność-komuniści. Po tym, jak klepnięto porozumienie przy okrągłym stoliku z zamiarem bronienia go do ostatnich dni niczym niepodległości, młodzi radykalni stali się zwykłą smarkaterią, którą należało pogonić, bo zakłócała życie publiczne. Ówczesna postawa lewicowych solidaruchów była absurdalna i żenująca do tego stopnia, że w czasach rządu Mazowieckiego Kuroń judził Kiszczaka, by ten wysłał policję do pogonienia kapeenowców.
Wówczas, na fali „wielkiego i bezkrwawego zwycięstwa”, udało się poskromić antykomunistyczne szturmy młodzieży. Dzisiaj „smarkateria”, na złość salonowym mentorom, powraca. Jest jednak nieporównanie bardziej sprytna, bo świadoma tego, że nikt z elit III RP nie stanie po ich stronie. Radzić trzeba sobie samemu. Nawrzucać Baumanowi można, ale trzeba liczyć się z tym, że wpadną antyterroryści i zrobią czystkę, można też zburzyć dobry nastrój Michnika i Środy, ale i tutaj trzeba doliczyć po stronie strat medialną wściekliznę tych, którzy w III RP dystrybuują szacunek, czyli gości w stylu Jarosława Kuźniara – tępych, ale wiernych.
Salon nie potrafi jednak skutecznie odwinąć się antykomunistycznej młodzieży. Stosuje łamańce rodem z lat 90., czyli do łask powraca straszenie miazmatami faszyzmu, rozdzieranie szat nad chamstwem i łobuzerią, a w przypadku tych, którzy symulują katolicką postawę przypinając sobie przymiotnik „otwarty”, dochodzi cytowanie fraz o ludzkiej godności z ks. Józefa Tischnera czy papieża Jana Pawła II. Jak rozrywać szaty, to efekciarsko, z fajerwerkami.
Z fajerwerkiem wystąpił w weekendowej „Gazecie Wyborczej” Zygmunt Bauman, który postanowił, jak mniemam, wyjaśnić wszem i wobec polskim głupolom (których zdaniem Baumana jest w Polsce jakieś trzydzieści osiem milionów), kim to on jest i kim był. Wszak zorganizowana przeciwko niemu akcja we Wrocławiu mogła sugerować, że był cuchnącym, komunistycznym łotrem. A tymczasem w „GW” jawi się nam jako miły, starszy pan, z fajeczką, nieco przygarbiony, pełen życiowej mądrości i bogaty w szereg doświadczeń. Zełgał tam połowę swojego komuszego żywota, serwując znane od lat tłumaczenie wszystkich byłych (?) marksistów, że został uwiedziony, że utopia go pociągała, że stolica się budowała, a o zbrodniach nie wiedział prawie nic. Oczywiście, porządni ludzie wili się bólu na przesłuchaniach, ginęli w lasach mordowani przez KBW i NKWD, a ten czerwony łobuz spacerował sobie po Warszawie, nic nie słyszał, nic nie widział, tylko podziwiał starówkę, Pałac Kultury, powszechną edukację i czekał na nowego człowieka.
Nie wiem, czy dziennikarz, który przeprowadził z nim wywiad – podobnie jak Bauman – miał za kompletnych głupoli wszystkich ewentualnych odbiorców tekstu, czy też dostał zlecenie na ukazanie profesora jako fajnego i zmagającego się z przeszłością dziadunia. Podczas lektury wywiadu przeraża bowiem fakt, że odpytujący – przemilczmy nazwisko tej nowej „gwiazdki” „Newsweeka” i TOK FM – interesuje się tylko tym, co Bauman czuł, gdy był w partii czy w KBW, co sobie myślał, co go uwiodło i tym podobne bzdury. Przemilczał zupełnie, że dziadunio Bauman nieźle się czuł w szpiegowaniu na rzecz Sowietów w Informacji Wojskowej, no i do twarzy było mu w mundurze tych, którzy tropili i mordowali antykomunistycznych powstańców. Prędzej uwierzę w koniec „Mody na sukces” niż w to, że Bauman nic nie wiedział o tym, że jego kumple mordowali polskich żołnierzy, tych, którzy walczyli o niepodległość. Żal tylko, że swoim bajdurzeniem ten stalinowski pachoł może jeszcze niejednego nabrać.
Bunt młodych przeciwko reanimowanym przez salon resztkom komunizmu, jest koszmarem tych, którzy – jak ludzie „GW” – marzyli o gładkim wprowadzeniu PZPR-owców do III RP. Coś im jednak nie wyszło, skoro nie mogą się dowoli panoszyć na uniwersytetach i chowają się za hasłami o rzekomym faszystowskim zagrożeniu oraz za plecami starego komuszego prześladowcy polskich żołnierzy – Baumana. Koszmar, który salonowcy śnili na początku lat 90., dzisiaj staje się faktem. I dlatego, jak przypuszczam, postkomuniści ze swoimi postsolidarnościowymi kumplami nie mogą spokojnie zmrużyć oka. Nie wiadomo przecież, co jeszcze może się przyśnić…
Krzysztof Gędłek
Więcej publicystki czytaj na PCh24.pl
PCh24.pl to nowoczesny projekt internetowy skierowany do czytelników poszukujących niezależnych opinii, stanowiących, jak głosi hasło portalu, „prawą stronę internetu”. Aktualne informacje ze świata polityki i gospodarki towarzyszą wydarzeniom, recenzjom, esejom zamieszczanym w dziale religijnym i kulturalnym. Twórcy PCh24.pl stawiają na rzetelny komentarz i opinie ekspertów. Podstawowym założeniem nowego portalu jest bowiem podjęcie istotnych tematów, które w mediach tzw. głównego nurtu są często nieobecne bądź ukazywane w fałszywym świetle.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka