Łzawa opowieść o radzieckiej piosenkarce i tania propagandówka o chłopaku urodzonym w Niemczech, który czuje się Polakiem – ot, misja telewizji publicznej w pigułce. Ruski serial i wielka radocha, że jest ktoś w Niemczech, kto mówi o nas dobrze.
Krzysztof Gędłek
Niedziela Wielkanocna, program Wiadomości. Uśmiechnięty od ucha do ucha Piotr Kraśko zapowiada materiał o Polaku, który stał się „symbolem europejskiego zjednoczenia”. Kto to taki? Chłopak z polskiej rodziny, która wyemigrowała do Niemiec.
Materiał o nim ociekał wręcz miodem i słodyczą. O chłopaku wypowiedział się sam prezydent Joachim Gauck, a widz Wiadomości mógł poznać „symbol zjednoczenia” i oglądnąć kilka „setek” z nim w roli głównej. Co świadczy o tym, że chłopak czuje się Polakiem? Mówi po polsku i kibicuje polskiej reprezentacji w piłce nożnej. Gdy jednak przyjechał do Krakowa, poczuł się trochę Niemcem. Ale nie wyklucza, że wyemigruje do Polski, bo jak stwierdził, jest w naszym kraju potencjał.
Istny szał! Powinniśmy skakać z radości, że za granicą ktoś nie wstydzi się tego, że jest Polakiem. Poinformował nas o tym autor materiału, który, podsumowując swoje reporterskie opus magnum w polskiej telewizji, powiedział: „może nie jest tak źle, skoro można czuć się częścią Polski nie będąc w niej urodzonym ani wychowanym”.
W istocie, jest to po prostu fantastyczne! Dawno już nie czułem się tak dumny ze swojego kraju, jak wtedy, gdy oglądałem ów materiał. Przecież taki Polak żyjący w Niemczech mógłby nas opluwać, mieszać z błotem czy wstydzić się swojego pochodzenia. I nikt by nie miał do niego pretensji, bo życie w Polsce, czyli na prowincji Europy, to istna tragedia. A ten zadeklarował, że być może do nas przyjedzie. Powitajmy go więc godnie, załatwmy spotkanie z premierem i wizytę u prezydenta, który zaraz wyrzuci z siebie z radością, że ho, ho, mamy Niemca, a jednak Polaka.
W dodatku reporter Wiadomości zaznaczył, że „z zagranicy widać więcej”, a „Polska nadal szuka swojej tożsamości”. Dopowiem więc, że ową tożsamość znajdzie na pewno w zjednoczonej Europie. Reporter mógł więc, do spółki z Kraśką, zakrzyknąć „ich bin ein Berliner”. Byłby to akt cudownego wręcz, europejskiego pojednania prosto z zapyziałej Warszawy.
Kiedy już pozachwycaliśmy się tym, jak to cudownie mówią o nas za granicą, to warto odkurzyć sobie informację o serialu „Nasze matki, nasi ojcowie”, który za naszą zachodnią rubieżą emitowała telewizja publiczna. Akcja toczyła się w czasach II wojny światowej, a młodzi Niemcy, jak wymyślił sobie scenarzysta, zostali wysłani na wschodni front dopiero w 1941 roku. Oczywiste jest przecież, że żadnego napadu na Polskę nie było, a AK-owcy biegający z karabinami po lasach zajmowali się głównie mordowaniem Żydów. Młodych Niemców oderwano zaś bezczelnie od wódki i zabaw z rówieśnikami. Bo też na pewno nie byli żadnymi nazistami, do wszystkiego przecież zmusił ich Hitler. Proste? Proste. A nasze podręczniki do historii roją się od przekłamań i martyrologicznej nuty, próbując zagłuszyć w ten sposób polskie kompleksy.
Niemcy od lat prowadzą przebiegłą politykę historyczną, której celem jest zakopanie głęboko wstydu z powodu wielkiego, narodowego poparcia dla zbrodniczej działalności Hitlera. Całej tej machinie propagandowej służy także tamtejsza telewizja publiczna. A u nas? Podnieta z powodu kilku słów jakiegoś dwudziestolatka. W telewizji możemy sobie zaś pooglądać serial o Annie German. Żeby nie było wątpliwości: serial jest rosyjski i stanowi jedną z flagowych propozycji zimowo-wiosennej ramówki.
By dopełnić czary goryczy przypomnijmy, że Telewizja Polska skąpiła na to, by w serialu „Czas honoru” twórcy mogli pokazać Powstanie Warszawskie. Bo też i po co nam porządna opowieść o polskim heroizmie i polskiej historii? Lepiej wpakować w ramówkę łzawą historyjkę o radzieckiej piosenkarce i podniecać się tym, co mówią o nas w Niemczech. Szanowna Brukselo, szanowna Moskwo – misja polskiej telewizji publicznej wykonana!
Krzysztof Gędłek
Więcej publicystyki czytaj na PCh24.pl
PCh24.pl to nowoczesny projekt internetowy skierowany do czytelników poszukujących niezależnych opinii, stanowiących, jak głosi hasło portalu, „prawą stronę internetu”. Aktualne informacje ze świata polityki i gospodarki towarzyszą wydarzeniom, recenzjom, esejom zamieszczanym w dziale religijnym i kulturalnym. Twórcy PCh24.pl stawiają na rzetelny komentarz i opinie ekspertów. Podstawowym założeniem nowego portalu jest bowiem podjęcie istotnych tematów, które w mediach tzw. głównego nurtu są często nieobecne bądź ukazywane w fałszywym świetle.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka