Żołnierze Wyklęci, ich postawy, to klucz do umysłów młodych ludzi. Do wielu z nich przemawia przede wszystkim heroizm Pileckiego niż dzieła zebrane Jacka Kuronia czy kolejne mądrości Adama Michnika. Młodzi wybierają tradycję niepodległościową, zamiast rozdymanej do rangi narodowej – i to w wydaniu antypolskiego, zakłamanego mitu - sprawy mordu w Jedwabnem.
Wystarczyło spojrzeć na wielu młodych ludzi, którzy angażowali się w obchody Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych, brali udział w Mszach św., marszach, koncertach, czy prelekcjach. To tam widać było tę młodzież między 15., a 24. rokiem życia, która, jak pokazują badania, jest zorientowana konserwatywnie.
Z tego też powodu ci, którzy przez lata dbali, by pamięć o Wyklętych została utopiona w morzu relatywizmu, martwią się teraz, że – niby nie wiadomo skąd - rosną ludzie intelektualnie niezależni, dla których bohaterami nie będą KOR-owcy czy nawet postaci „Solidarności”, ale przede wszystkim ci herosi, którzy po wojnie nie złożyli broni, wierząc w niepodległą Polskę.
Nie deprecjonuję przy tym faktu, że powstanie „Solidarności” było niemałym wyczynem i istotnym wydarzeniem w historii naszego kraju. Jej legenda (to określenie pasuje tutaj najlepiej) jest jednak bardzo efemeryczna i dęta. Entuzjazm wielkiej rzeszy ludzi, zorientowanych antykomunistycznie potrwał zaledwie pół roku z okładem. Kiedy w marcu 1981 roku esbeckie zbiry – mówiąc kolokwialnie - dały po gębach kliku solidarnościowym działaczom, zabrakło reakcji i wyrazu, nomen omen, solidarności. Z dużej chmury mały deszcz.
Z Wyklętymi było inaczej. Pozostali niezłomni do śmierci, albo, jeśli któremuś udało się uciec spod topora, klepali żywot „szarego” człowieka, obywatela drugiej kategorii w państwie niesprawiedliwości. I ta nieugięta postawa pociąga młodych. Prawdziwi bohaterowie, po których zostały epickie historie. Herosi, którzy, jak „Lalek”, bronili się do końca przez ubecką obławą.
I jednocześnie postawy wielu Wyklętych były na wskroś chrześcijańskie. Wystarczy przytoczyć fragment grypsu, jaki z celi śmierci na Mokotowie napisał płk Łukasz Ciepliński do swojej żony Jadwigi: „Bogu dziękuję za to, że mogę umierać za Jego wiarę świętą, za moją Ojczyznę i za to, że dał mi tak dobrą żonę i wielkie szczęście rodzinne”. A więc Bóg, Ojczyzna, rodzina…
Czy składanie przez młodych ludzi hołdu Żołnierzom Wyklętym i wartościom, których niezłomni byli depozytariuszami, może nie mierzić mainstreamowych siepaczy i ich dowódców? Wszak oni i ich opowieść o historii miała wieść prym w III RP. A ta opowieść była prosta: bij się, głupi Polaku w piersi, boś z kraju antysemitów, ciemniaków i w dodatku morderców, którzy w Jedwabnem, ramię w ramię z Niemcami, spalili Żydów. A bohaterstwo Polski Podziemnej? Tutaj też jest odpowiedź: to głupi romantyzm.
W najlepszym razie można odpowiedzieć bardziej subtelnie, jak Adam Michnik na łamach „Gazety Wyborczej”, który walkę niezłomnych z komunizmem nazwał polsko-polską wojną. A sami żołnierze to w niemałej mierze antysemici, bo chcieli strzelać do Żydów. Że część Żydów była wtedy ubekami? Nieważne! Dla Michnika walka z antysemityzmem to rzecz święta. Przypomina ona zresztą casus strażaka, który podpala domy, a potem bije na alarm i pędzi wozem by gasić pożary.
Przy tym Michnik nie waha się do swojej wojny z wszechobecnym w Polsce antysemityzmem zaprząc twórczość Mieczysława Jastruna, którą to wybrał sobie, by wyjaśnić czytelnikowi zawiłości powojennych czasów. No cóż, członek PPR zrobi to znakomicie. Któż lepiej jak komunista opowie o komunizmie? Za rok, podpowiadam Michnikowi, by w kolejnym „wiekopomnym” artykule na temat niezłomnych, wziął sobie za autorytet Stanisława Wałacha – ubowca, który zajmował się rozbijaniem polskich „band”. Zacytowanie jego wspomnień przez naczelnego „Gazety Wyborczej” dla każdego inteligenta, codziennie czytującego z pasją ów dziennik będzie dowodem, że Michnik ma wciąż bardzo szerokie horyzonty i humanitarną optykę.
Cieszy, że spora, coraz większa część młodych ludzi, całą tę ogłupiającą ideologię lewicowo-liberalnej elity spuszcza po brzytwie. Dla nich „Gazeta Wyborcza” cuchnie nowinkarską ideologią. Cieszy też, że młodzież bez obciachu wspomina Wyklętych. Dla nich miłość do Polski i walka o to, by była niepodległa – nawet za cenę własnej śmierci - to był ideał, a nie, jak to się dzisiaj mówi, zwykła „siara”. I nie chcą, żeby budować polską historię na spalonej w Jedwabnem stodole i steku kłamstw, którymi, przy wydatnym udziale lewicowej elity III RP, obrosło to tragiczne wydarzenie.
Krzysztof Gędłek
Więcej publicystyki czytaj na PCh24.pl
PCh24.pl to nowoczesny projekt internetowy skierowany do czytelników poszukujących niezależnych opinii, stanowiących, jak głosi hasło portalu, „prawą stronę internetu”. Aktualne informacje ze świata polityki i gospodarki towarzyszą wydarzeniom, recenzjom, esejom zamieszczanym w dziale religijnym i kulturalnym. Twórcy PCh24.pl stawiają na rzetelny komentarz i opinie ekspertów. Podstawowym założeniem nowego portalu jest bowiem podjęcie istotnych tematów, które w mediach tzw. głównego nurtu są często nieobecne bądź ukazywane w fałszywym świetle.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka