pch24.pl pch24.pl
820
BLOG

Przychodzi Graś do Hajdarowicza… czyli "afera Rywina" bis?

pch24.pl pch24.pl Polityka Obserwuj notkę 6

Wydaje się, że kluczem do poznania prawdy o czystkach w „Rzeczpospolitej” i „Uważam Rze” jest właśnie tajemnicza, nocna rozmowa Grasia z Hajdarowiczem. Nie poznalibyśmy afery Rywina i brudnych transakcji III RP, gdyby nie taśmy, które nagrał i opublikował Michnik. Czy rozmowa rzecznika rządu z biznesmenem też została uwieczniona?

Krzysztof Gędłek

Zmiany personalne w „Rzeczpospolitej” i pozbycie się jednym pociągnięciem prawie całego zespołu redakcyjnego tygodnika „Uważam Rze” – to ostatnie posunięcia właściciela tych tytułów Grzegorza Hajdarowicza. Szczególnie sprawa prawicowego tygodnika odbiła się szerokim echem. Nie da się bowiem ukryć, że likwidacja redakcji pisma, którego nakład w stosunkowo krótkim czasie urósł od zera do ponad dwustu tysięcy egzemplarzy, to zarzynanie kury, która znosi złote jaja.

Kto uważniej śledzi życie społeczno-polityczne III RP wie zapewne, że pełno w nim pozorów, a to co wydaje się być grą uczciwych interesów, jest zaledwie wierzchołkiem góry lodowej. Prawdziwe, wielkie szwindle dokonywane są w mrocznych odmętach, niedostępnych dla oka czy ucha zwykłego śmiertelnika.

Przychodzi Rywin do Michnika

Przypomnijmy sobie chociażby aferę Rywina. Tam gra toczyła się również o rynek medialny, o podział tortu mediów elektronicznych. „Agora” - właściciel „Gazety Wyborczej”, ostrzyła sobie wówczas zęby na kupno Polsatu, a być może i prywatyzację publicznej Dwójki. Cena, jaką miało dyktować SLD za ustawę, która umożliwiłaby taki ruch, była wysoka: 17,5 miliona dolarów oraz uległość wobec postkomunistów.

W latach 90., gdy głośno mówiło się o medialnym oligopolu i jednowładczej dominacji „Gazety Wyborczej”, oferta złożona przez Rywina Michnikowi w 2002 roku nikomu nie przyszłaby do głowy. A nawet jeśli ktoś wówczas przypuszczał, że podobna „dilerka” jest zjawiskiem typowym dla – pisząc taśmami Rywina – „towarzystwa”, to był szybko zbywany przez naczelnego „Gazety Wyborczej” lub któregoś z jego przybocznych rozsianych po najbardziej opiniotwórczych środkach przekazu jako „oszołom” i „frustrat”, który nie potrafi założyć własnej gazety i odnieść takiego sukcesu jak medialny biznes „Agory”.

Po ujawnieniu afery Rywina (słynny artykuł „Przychodzi Rywin do Michnika”) wyszło na światło dzienne wiele układów i konszachtów. Nie ma sensu szczegółowo przypominać tu tamtej sprawy, faktem jest, że ówczesna postkomunistyczna władza jak magnes przyciągała ludzi mediów i biznesmenów. Każdy grał, każdy miał jakąś rolę i jakiś interes. Gdyby „grupa trzymająca władzę” dogadała się wówczas Michnikiem na temat łapówki, pewnie do dziś jedynie spekulowalibyśmy tylko na ten temat. Naczelny „Gazety Wyborczej” zamiast od razu powiadomić prokuraturę, przez pół roku trzymał bowiem posiadane nagrania i – jak później starał się przekonywać, „prowadził śledztwo”.

Opierając się na tamtych wydarzeniach można więc spróbować nakreślić mapę interesów, które ważyły się przy przejęciu właściciela „Rzeczpospolitej” i „Uważam Rze”, czyli Presspubliki.

Gra z Czarneckim

Grzegorz Hajdarowicz – biznesmen, który dorobił się m.in. na restrukturyzacji i funduszach kapitałowych, w październiku 2011 roku miał przejąć „Presspublikę” i zostać wydawcą „Rzeczpospolitej” oraz „Uważam Rze”. Wcześniej wydawał już miesięcznik „Sukces” i „Przekrój”.

Pierwotnie zadeklarował, że potężną medialną spółkę kupi za gotówkę. Przekonywał – choć nie wprost – że jego fundusz kapitałowy stać na wyłożenie ponad 100 milionów złotych.

Okazało się jednak, że nie jest to możliwe i biznesmen, aby wykupić 51 proc. należących do brytyjskiej firmy Mecom akcji w Presspublice, musiał wziąć kredyt z Getin Noble Bank. Właścicielem tego banku jest dobry znajomy Hajdarowicza Leszek Czarnecki, który – jak informowała prasa - w okresie PRL miał współpracować z Służbą Bezpieczeństwa od 18. roku życia. Pierwszy biznes rozkręcił już w 1986 roku. Można więc na temat Czarneckiego snuć rozmaite rozważania dotyczące jego zakulisowych powiązań albo po prostu uznać, że musiał być wyjątkowo zaradnym człowiekiem.

Ciekawi też, dlaczego Mecom tak chętnie sprzedał akcje Presspubliki. Wcześniej brytyjski fundusz nie sygnalizował, że ma ochotę pozbyć się swoich udziałów. Nie brakuje spekulacji, że ktoś „życzliwy” podpowiedział władzom Mecomu, iż „Rzeczpospolita” to gazeta politycznie niezbyt poprawna, chyląca się ku „prawicowym wariactwom”. Czy to możliwe? To normalna praktyka stosowana przez liberalne elity w Polsce. Nie tak dawno lewicowy politolog prof. Radosław Markowski przechwalał się swoją rozmową z historykiem Normanem Davisem. Miał perswadować mu, by ten wyjaśnił otoczeniu brytyjskiego premiera Davida Camerona, że europarlamentarna koalicja z PiS to kompromitacja. Czy podobne zabiegi perswazyjne stosowano wobec Mecomu? Nie jest to nieprawdopodobne.

Dług u państwa

Na tym nie kończą się finansowe należności Hajdarowicza. Okazało się bowiem, że 49 proc. udziałów w Presspublice, które należały do państwowej spółki PW „Rzeczpospolita” biznesmen wziął… na raty. Ma je spłacać do 2017 roku. Co więcej, gdy gra o kupno akcji od PWR nabrała tempa...

 

Krzysztof Gędłek

Tekst jest fragmentem artykułu. Czytaj całość na portalu PCh24.pl

 

pch24.pl
O mnie pch24.pl

PCh24.pl to nowoczesny projekt internetowy skierowany do czytelników poszukujących niezależnych opinii, stanowiących, jak głosi hasło portalu, „prawą stronę internetu”. Aktualne informacje ze świata polityki i gospodarki towarzyszą wydarzeniom, recenzjom, esejom zamieszczanym w dziale religijnym i kulturalnym. Twórcy PCh24.pl stawiają na rzetelny komentarz i opinie ekspertów. Podstawowym założeniem nowego portalu jest bowiem podjęcie istotnych tematów, które w mediach tzw. głównego nurtu są często nieobecne bądź ukazywane w fałszywym świetle.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka