Olgierd Jedlina Olgierd Jedlina
316
BLOG

The Babcia has started

Olgierd Jedlina Olgierd Jedlina Rozmaitości Obserwuj notkę 5

Babcia w drodze, zgodnie z planem – zaesemesował ojciec po wsadzeniu seniorki do pociągu. Co oznacza, że trzeba trochę posprzątać, ponieważ mamy z babcią nieco odmienne zdanie na temat tego, co jeszcze nie jest bałaganem. A już kompletnie się różnimy w kwestiach związanych z „to się może jeszcze przydać”. Dlatego kilka rzeczy wylądowało na strychu, gdzie babcia nigdy nie zagląda.

 
Między innymi dwa zepsute nooteboki na strychu zamieszkały. Uświadomiło mi do boleśnie, że obecnie pracuję na trzecim. Trzecim „tutaj”, a mieszkam sobie w podzamojskiej wiosce nieco ponad cztery lata. Lekki wstrząs. Ten, z którym przyjechałem kupiłem jakiś rok przed przeprowadzką, czyli jeden wystarcza na jakieś dwa lata...
A wcale nie jest tak, że eksploatuję swoje maszyny w ekstremalnych warunkach. Te komputery, mimo że przenośne, prawie w ogóle z domu się nie ruszają. Może poza pierwszym. To był jeszcze czas, kiedy po miejsko-korporacyjnym młynie, nie wyobrażałem sobie, że bez komputera można dalej niż na zakupy do gminy. Na szczęście trwało to krótko. Niestety nie przedłużyło w zauważalny sposób żywotności urządzeń.
 
Z maszynami jest tak, że psują się w mało odpowiednich momentach. Poprzednia na przykład padła w środku oddawania dużego projektu. Jednak chyba traktowana była dobrze, ponieważ odmówiła współpracy pół godziny po wysłaniu na serwer ważnych poprawek związanych z odbiorem kolejnego etapu projektu. Jakby mnie HaPek nie lubił – zbiesiłby się wcześniej. I nikt by nie uwierzył w taki zbieg okoliczności. Sam bym nie uwierzył.
No i trzeba było kupić nowy. Naprawa nie wchodziła w rachubę – musiałem mieć w ciągu maksymalnie dwóch dni (z czego jeden na instalowanie tysiąca potrzebnych rzeczy) nowe środowisko pracy. Nawet jeżeli komputer byłby na gwarancji – i tak musiałbym kupić nowy, żeby mieć na czym działać. W ten właśnie sposób wszedłem z posiadanie Aassua, który – zakładam – jakiś czas jeszcze podziała. Oraz, że się nie obrazi na mnie po tej notce.
 
Gdzie te maszyny sprzed dwudziestu(!) lat pomyślałem tęsknie. Przypomniał mi się pierwszy komputer, z jakiego korzystałem do celów zawodowych. To była – pamiętam jak dzisiaj – stacja 386 SX z 2 MB RAM i 30 MB twardego dysku. Dopięta do serwera 486 DX z 8/300 MB. Wystarczało to do wszystkiego i przez długie lata. Obecnie mam zdaje się mocniejszą komórkę.
Głównie do spraw biurowych – z oprogramowaniem, na początku, WordPerfect 5.1 (to się mieściło na dwóch „miękkich” dyskietkach!) oraz QuatroPro 3.0, zastąpionymi nieco później wersjami 6 i 4, które wystarczały do wszystkiego przez długie lata. Żeby było śmieszniej – wystarczałyby również dzisiaj. Nie znajduję w aktualnym Wordzie i Excelu rzeczy, których nie potrafiłbym w tamtych latach, na tamtym sprzęcie i tamtym sofcie.
 
Cóż – postęp. Ledwo przedwczoraj doświadczyłem go osobiście konfigurując serwer z dwoma czterordzeniowymi procesorami, 8 GM RAM i 600 GB dysków. Serwer pod rozwiązanie, jakie działały i 20 lat temu. W dużej mierze sprzętowe. Jak się okazuje – w swojej istocie – dokładnie takie same jak 1/5 stulecia temu. Ino zapakowaną w bliżej nieokreśloną liczbę interfejsowych pudełek.
Dzięki czemu informacje z guzików i czujników, które (w wykonaniu wiodącego dostawcy tego typu urządzeń) w najgłębszej warstwie są cały czas banalnym RS’em – będą sobie z serwerem gadać po gigaethernecie. Cóż – postęp. Na szczęście ten konkretny nie jest przynajmniej związany z oszczędzaniem energii.
 
Wystarczy łzawych przemyśleń i wspomnień. Trzeba wracać do domowych porządków. Za kilka godzin wyląduje babcia. Tylko dlaczego w czasach szalejącego postępu technologicznego ląduje, starym, dobrym, więcej niż dwudziestoletnim,  z trudem odzyskanym pociągiem?

»... Jednym z Polokoktowców jest Olgierd Jedlina, redaktor pisma "Pasikonik", żyjący spokojnie w swoim poukładanym świecie z narzeczoną Ewą. Jego spokój burzy schwytanie jego przyjaciela Adasia przez agentów Kilkujadka. Adasiowi udało się samodzielnie stworzyć formułę Kingsajzu, co może przynieść Polokoktowcom trwałe bezpieczeństwo, jednak dla Adasia staje się przyczyną zguby...« (http://www.zgapa.pl/zgapedia/Kingsajz.html)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Rozmaitości