Nie wiem jak jest obecnie, ponieważ od ładnych kilku lat na wsi mieszkam. Nie sądzę jednak, żeby się coś od czasów mojego poprzedniego, korporacyjnego wcielenia w świątecznej materii zmieniło. Chwilę po Wszystkich Świętych rozpoczynał się czas dżingle-beli. Najpierw nieśmiało, na sklepowych wystawach, w drugiej kolejności w telewizyjnych reklamach, a później już wszędzie. Taka współczesna magia świąt…
W tamtych czasach moją odskocznią od codziennej pracy było radio. Nic wielkiego – popołudniowe, niedzielne pasmo w lokalnej rozgłośni. W sumie o niczym, ale z dobrą, starą muzyką. Zdarzyło się też kilka zastępstw. W tym w jeden ze świątecznych dni. Chyba nawet pierwszy. Wtedy zgodziłem się pod jednym warunkiem: nie będę musiał puszczać kolęd.
Jednak dwie puściłem. Na przywitanie kolędę metalową (są takie!), której tytułu ani wykonawcy nie wspomnę. Natomiast na pożegnanie –
Bardzo smutną kolędę Magdy Umer.
Polecam, zapraszam do wsłuchania się w słowa, zwłaszcza w czasie przedświątecznego kołowrotu.
»... Jednym z Polokoktowców jest Olgierd Jedlina, redaktor pisma "Pasikonik", żyjący spokojnie w swoim poukładanym świecie z narzeczoną Ewą. Jego spokój burzy schwytanie jego przyjaciela Adasia przez agentów Kilkujadka. Adasiowi udało się samodzielnie stworzyć formułę Kingsajzu, co może przynieść Polokoktowcom trwałe bezpieczeństwo, jednak dla Adasia staje się przyczyną zguby...« (http://www.zgapa.pl/zgapedia/Kingsajz.html)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości