Olgierd Jedlina Olgierd Jedlina
35
BLOG

Zamachu stanu w weekend (poradnik)

Olgierd Jedlina Olgierd Jedlina Polityka Obserwuj notkę 1

Polityka miłości, co oczywiste, musi być wspierana sondażami. To się przy prowadzeniu polityki państwa taniego i przyjaznego po prostu opłaca. W obliczu jazdy po bandzie z poziomem zadłużenia sektora finansów publicznych jest nawet konieczne.

Wydać jak najmniej, żeby jak najwięcej osób odniosło wrażenie, że jest lepiej – oto wyzwanie stojące przed zarządzającymi zieloną wyspą rozwoju na mapie pogrążonej w kryzysie Europy. Wyniki sondaży wydają się być bardzo dobrym narzędziem pomagającym w realizacji ambitnych celów. Zwłaszcza jeżeli na osiągnięcie niektórych ma się 500 496 dni.
 
Jednak co w przypadku, gdy zawiadowanie sporym europejskim krajem nie jest sondażami wsparte, a o sondaże oparte? Wtedy robi się nieciekawie. Przecież zanim lepiej będzie wszystkim, musi się zrobić dobrze niektórym. Pojedynczy obywatel, a nawet kupa pojedynczych obywateli, sama sobie nie jest w stanie. Ani drogi nie wybuduje, ani Internetu nie podciągnie, ani nie zmodernizuje pobliskiej wojskowej jednostki, nie wyprodukuje też tańszych bądź lepszych lekarstw.
W (hipotetycznej;) sytuacji, w której o tym jakie oraz w jakiej kolejności działania podejmować, by zrobić dobrze elektoratowi lub przekonywać nieprzekonanych, znaczenia nabierają ekonomiczne interesy większych i mniejszych, ale zazwyczaj ponadnarodowych i ponadpolitycznych korporacji. Które mogą sobie sondażownię oficjalnie i legalnie kupić albo zmotywować ją w mniej oficjalny i wyszukany sposób. W ogóle bym się zdziwił, jeżeli decyzja o niezakupieniu lewych szczepionek na lewą grypę, podejmowana była z udziałem opinii społeczeństwa, wyrażonym w jakimś sondażu. A jeżeli grypa byłaby prawdziwa, ale sondaż lewy?
 
Wyobraźmy sobie, że z powodu niewłaściwie dobranej metody interpretacji surowych wyników, rząd wykonuje kilka małych, błędnych ruchów. Albo jeden, ale duży. Albo z powodów bardziej przyziemnych niż niewłaściwa metoda. Przecież to tylko firmy, w których na stanowiskach – nazwijmy je podatnych – pracują młodzi, zdolni, wykształceni . Z presją, na wyrażany w pieniądzach, wpływach bądź władzy, sukces.
We własnym, dobrze pojętym interesie, rząd powinien skierować do Sejmu w trybie pilnym projekt ustawy zakładający koncesjonowanie oraz nadzorowanie działalności sondażowni. W takim samym reżimie w jakim odbywa się produkcja pieniędzy. Z zachowaniem procedur ostrożności i bezpieczeństwa co najmniej takich jak w Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych.
 
Kilka ciężarówek perfekcyjnie podrobionych bądź dodrukowanych „po godzinach” banknotów może narobić rządowi mniej szkody niż przesunięcie kilku procent w sondażowych wynikach. Przy czym rzecz pierwsza, by zrobić ją dobrze w wersji „perfekcyjnie podrobionych”, wymaga wsparcia jakiegoś obcego rządu. Przy obowiązującym systemie (byłem, widziałem, więc na pewno nie wszystko) opcję „po godzinach” można wykluczyć.
 
Kilka procent przesuniętych wyników wymaga jednej osoby, uczestniczącej w łańcuchu związanym z opracowywaniem wyników badań. Szantażowanej, zakochanej, sfrustrowanej lub posiadającej ponadstandardowe potrzeby konsumpcyjne.
Albo tylko zmęczonej, która popełni zwykłą, ludzką pomyłkę. Głupi czeski błąd.

»... Jednym z Polokoktowców jest Olgierd Jedlina, redaktor pisma "Pasikonik", żyjący spokojnie w swoim poukładanym świecie z narzeczoną Ewą. Jego spokój burzy schwytanie jego przyjaciela Adasia przez agentów Kilkujadka. Adasiowi udało się samodzielnie stworzyć formułę Kingsajzu, co może przynieść Polokoktowcom trwałe bezpieczeństwo, jednak dla Adasia staje się przyczyną zguby...« (http://www.zgapa.pl/zgapedia/Kingsajz.html)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka