Indyk zwyczajny to duży ptak: jak podaje niezawodna Wiki, jego masa może sięgać od pięciu do 11 kilogramów (indyczki są o 30% mniejsze). Niestety, z jakiegoś powodu do większości osób dotarło już, że masowy chów kur to jest samo zło, ale w kwestii indyków panuje złudzenie, że ptactwo to hodowane jest naturalnie. Owszem - zdarza się to, ale wówczas waga ptaka dochodzi do tych 11 kilogramów. Prawda jest jednak taka, że indyki na ogół hoduje się w równie skandalicznych warunkach, co kury, tyle, że GORZEJ. Bo indyki są ptakami wrażliwymi na złe warunki, a w dodatku - rosną dłużej, więc liczba świństwa, z jakimi muszą się zmierzyć, jest o wiele większa, niż u kur. No smak indyków przemysłowych, tych o nadmiernej wadze, jest równie papierowy, jak smak przemysłowego kurczaka.
Poniżej wkleiłam link do strony profesjonalistów, więc każdy może sobie przeczytać. Dla zachęty wyjawię, że na jednym metrze kwadratowym w okresie przedubojowym musi się zmieścić do 5 indyczek lub do 2,7 indorów. Ale też rezultaty są "znakomite": taki indor dorasta do dwudziestu kilogramów :) Wspomnę jeszcze, że Nela Rubinstein za najlepsze do pieczenia uważała indyczki o wadze 4,5-5,5 kg.
Piszę o tych indykach już kolejny raz, bo od młodych matek wiem, że chętnie kupują swoim pociechom mięso indycze, które jest przecież takie zdrowe i chudze ... A skąd!
Jeśli już uda nam się kupić taką niedużą indyczkę (z pewnością nie w normalnych sklepach - tam łatwiej już o normalną kurę, niż normalnego indyka), to z piersi można zrobić tzw. pięciominutowe mięso. Nie jest to mój wynalazek, znalazłam to gdzieś w odmętach internetu, i to tak dawno, że nie mam pojęcia, co za geniusz to wymyślił ... bo wiele osób wynalazek przypisuje sobie. W każdym razie polecam, bo efektem jest bardzo soczyste mięso, które nadaje się i do obiadu, i na kanapki. A robota - żadna!
Aha: pamiętam, że za pierwszym razem w przepisie figurował majonez, ale domyślam się, że chodziło o połączenie środowiska słodkiego, słonego i kwaśnego. Ja dodaję sól, cukier i sok z cytryny lub ocet.
Bierzemy jedną połówkę piersi (ponad 1 kg), wkładamy do garnka i zalewamy zimną wodą tak, by przykryła mięso. Dodajemy sól (w ilości jak do kiszenia, płaska łyżka na pół litra wody), płaską łyżkę cukru, płaską łyżkę soku cytrynowego i ulubione zioła: ja lubię mieszanę rozmarynu, oregano i tymianku. Można też dodać ziarna czarnego pieprzu, cebulę, czosnek - pełna dowolność!
Wodę w garnku doprowadzamy do wrzenia, zmniejszamy ogień, przykrywamy przykrywką, gotujemy przez 5 (słownie - pięć) minut i zostawiamy na 12 godzin w temperaturze pokojowej (podczas upałów garnek po ostudzeniu wkładamy do lodówki, ale wyjmujemy na godzinę przed gotowaniem). Po 12 godzinach procedurę powtarzamy: wrzenie, przykrywka, 5 minut, zostawiamy na 12 godzin.
Już.
http://www.technologia.kpodr.pl/index.php/produkcja-zwierzeca/drob/175-indyki-rzezne-1
Inne tematy w dziale Rozmaitości