Przemysław Witkowski, dziennikarz i wykładowca Uniwersytetu Wrocławskiego, został pobity. Za co? Za to, że nie podobały mu się „skrajnie faszystowskie” napisy na murze wzdłuż nabrzeża. Jak relacjonuje sam dziennikarz i wykładowca - Vidal Sasoon, salon szampon i odżywka w jednym – jechał ci on sobie wzdłuż tego muru ze swoją dziewczyną - rowerem (chyba tandemem; albo może wiózł ją na ramie?) i skrytykował głośno te „skrajnie faszystowskie” i „nienawistne” napisy, po czym został pobity przez jakiegoś mężczyznę. Rozumiem, że bijący ściągnął wykładowcę i dziennikarza z siodełka, nie uszkadzając dziewczyny, i normalnie, na oczach tej panny, pobił go dotkliwie.
A jakież to „skrajnie faszystowskie” i „nienawistne” napisy? Proszę bardzo: cytuję za dziennikarzem i wykładowcą:
"Stop pedofilom z LGBT"
oraz
"Niszcz marksistów! Bądź aktywny"
No i tak to wygląda. Dziennikarz, nauczyciel akademicki, rowerzysta zażywający ruchu razem z dziewczyną, oburza się, że ktoś chce położyć tamę pedofilii związanej z LGBT. Rozumiem, że p. Witkowski po prostu kocha, lubi i szanuje pedofilów z LGBT (sam z pewnością nie jest pedofilem z LGBT, skoro ma dziewczynę). Domyślam się, że dziennikarz i wykładowca należy do tych, którzy chętnie ukrzyżowaliby pedofilów od Sekielskiego, ale pedofilów od LGBT ruszyć nawet słowem nie pozwoli. Własną piersią takiego pedofila zasłoni przed każdym złym słowem …
A marksizm, przypominam, jest w Polsce zabroniony przez Kons-Ty-Tuc-Ja!.
Przyznam szczerze, że nie wiem, jaka fatalność pcha człowieka – jakoś tam przecież wykształconego – do tak fatalnych coming outów. To znaczy – domyślam się, dzięki Marcelowi Proustowi, który napisał, że po latach tajemnego życia wśród pederastów, mętów, dna społecznego, baron de Chalus sam przesiąkł ich językiem.
Muszę wyznać, że dawno już żadne wyznanie nie zrobiło na mnie tak wstrząsającego wrażenia, jak mimowolna afirmacja pedofilii i komunizmu w wykonaniu Przemysława Witkowskiego, dziennikarza i wykładowcy. OBRZYDLISTWO!
Dobrze: ja też dokonam coming-outu, ale - dla odmiany - świadomego: generalnie jestem przeciwko przemocy fizycznej (choć uważam, że mężczyzna, który dał się pobić innemu facetowi w liczbie sztuk 1, nie ma się czym chwalić) i pobicia wykładowcy i dziennikarza nie pochwalam. Niemniej jednak - jako matka, obywatel, człowiek - nie wiem, czy w przypadku pana Witkowskiego sama potrafiłabym się powstrzymać. Pedofilia to jedno z najbardziej odrażających przestępstw (może nawet po prostu najbardziej), więc tylko samych sprawców nienawidzę, ale ich obrońców - również. Prawie tak samo.
Już nawet nie chce mi się wyrażać obrzydzenia w stosunku do człowieka, który jest w stanie stawać w obronie najbardziej zbrodniczej ideologii, jaką kiedykolwiek poznał świat.
Mam nadzieję, że potrafiłabym utrzymać ręce przy sobie, ale czy bym nie splunęła, to naprawdę nie wiem.
https://www.tvn24.pl/przemyslaw-witkowski-wykladowca-i-dziennikarz-pobity-we-wroclawiu-skrytykowal-homofobiczne-napisy,955952,s.html
Inne tematy w dziale Społeczeństwo