Drużyna Kaczyńskiego, w nieco zmienionym składzie, przetrwała swoją pierwszą kadencję - dziś można to już powiedzieć prawie na pewno. A mam też na myśli, oczywiście, również prezydenta Dudę, któremu grożono "impiczmentem" jeszcze przed oficjalnym przejęciem stanowiska. Strategia "ulica i zagranica" się nie sprawdziły. Totalna opozycja i jej zagraniczni protektorzy chyba właśnie przyjmują to do wiadomości. Być może. Pewności nie ma. Skoro jeszcze do wczoraj Kasieńka Lubnauer strofowała Morawieckiego za chamskie zachowanie wobec Timmermansa, któremu podłe kraje V4 sprawiają tyle problemów, to z tą świadomością może być różnie. Nic to - starsi i mądrzejsi wytłumaczą naszym totalniakom, że z tą zabawą w "obronę praworządności" w Polsce definitywny koniec. Skoro taki stary wyga jak Frans Timmermans na tym poległ, to gra nie jest warta świeczki.
Panie i panowie, wczoraj nastąpił koniec komunizmu! :)
Oczywiście - to duże uproszczenie. Unia Europejska stała się, z biegiem lat, tworem paramafijnym i czysto towarzyskim. Do niedawna wiedzieli o tym tak wytrawni obserwatorzy rzeczywistości, jak Janusz Korwin-Mikke i ja. Wczoraj - dzięki ogromnemu zainteresowaniu, jakie swoją osobą wzbudził polakożerca Timmermans, wszyscy chętni mogli usłyszeć, że ważniejsze jest dogadanie się niż głosowanie w Parlamencie. Dziś frakcja socjalistów już otwartym tekstem głosi, że "niedopuszczalne" jest odtrącenie ICH kandydata, bo to zaburza ich dobre samopoczucie i ... rozkład geograficzny. Niemniej jednak - układ sił zmienił się znacząco na korzyść Prawa i Sprawiedliwości. Przewodnicząca KE rozmawiała wczoraj z premierem Morawieckim; obydwoje byli zadowoleni. Oczywiście łatwiej będzie się dogadywać z osobą, która - wyciągnięta z drugiego szeregu - Polsce i innym krajom regionu będzie zawdzięczać wybór, niż z dufnym w siebie Fransem. Ostatnie dni pokazały również, że rząd premiera Morawieckiego jest zdolny w istotnych sprawach zbudować mniejszość blokującą: to też jest ważny sygnał na przyszłość.
Biedaczyna Schetyna twierdzi, że Morawiecki poniósł klęskę "równą 27:1". No cóż - życzę panu premierowi jak najwięcej takich "porażek" jak w ostatnich dniach, natomiast totalnemu Schetynie życzę kolejnych spektakularnych zwycięstw tegoż pokroju.
Jest w "Dzieciach kapitana Granta" taka scena, gdy współtowarzysze podróży pokazują roztargnionemu doktorowi Paganelowi odległy ląd Patagonii, ten jednak, mimo wysiłków, nie jest w stanie go ujrzeć. Wreszcie, po kilku godzinach wytężonej obserwacji, Paganel ulega - udaje, że faktycznie coś widzi: boi się, że inaczej otoczenie będzie źle o nim myśleć. Totalitarna opozycja w Polsce jest w identycznej sytuacji: po czterech latach będzie wreszcie musiała uznać (choć wewnętrznie nigdy się z tym nie pogodzi), że władzę w Polsce sprawuje i - najprawdopodobniej jeszcze długo - sprawować będzie PiS. Inaczej ludzie na serio mogą zacząć myśleć, że totalniaki to wariaci.
Inne tematy w dziale Polityka