W pierwszej chwili chciałam napisać, że nienawidzę Kaczyńskiego, ale dziś trzeba uważać: monopol na mowę nienawiści ma opozycja totalitarna (nie zaliczam do niej SLD, PSL i tego czegoś Zandberga) i mogłabym trafić za kraty. Chodziło mi o to, że jak już mnie PiS zniesmaczy do samego jądra, to Jarosław robi coś takiego, że na twarzy pojawia mi się uśmiech od ucha do ucha i wszystko wraca na właściwe tory. Tak było i dziś - no bo jak można inaczej zareagować na dzisiejszą "sensację" Aborczej? ...
Ojciec Chrzestny organizuje konfę za konfą i chrypi z przejęcia, że to rozmowy niczym z "Rodziny Soprano". Mecenas Koń, Który Mówi, a którego chyba wszystkie pozwy zostały w ostatnim czasie oddalone (a co z taśmami prawdy, na których Koń wyjawił pomysł na szantażowanie najbogatszych ludzi w Polsce? czyżby to się właśnie realizowało?), namówił przekręciarza z Austrii do złożenia zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa przez prezesa PiS. Oszukan się poczuł przekręciarz. Namówiono go do interesu, któren mu się najpierw podobał, a potem obrzydził. Ponoć początkujący geje często tak mają :) W dodatku JarKacz do tej pory oszukiwał totalitarną opozycję miną niezguły, podczas gdy w rzeczywistości jest to żyleta w każdą stronę. No i ponoć oferował usługę ... niech pogrzebię w pamięci ... płatnej protekcji. No słowo, że tak totalitarna opozycja bełkoce. Płatna protekcja. Kto i komu oraz co ma protegować, to detalicznie wyjaśnione nie zostało - chyba tajemnica adwokacka. Końska, znaczy.
Ojcowie Chrzestni powypełzali ze swoich pralni i domagają się od JarKacza ujawnienia majątku. Bo oni wiedzą z własnego doświadczenia, że jak ktoś jest szefem partii, to musi być umoczony. A może mają rację? ...
A na to wszystko JarKacz, złowieszczo milcząc, jątrząco żartobliwie flirtuje z tłumaczką z dziurawych spodniach, jednocześnie dopominając się od niedoszłego wierzyciela rachunków. NoJaCieNie mogę - nie takie standardy wypracowali sobie Ojcowie Chrzestni, żeby jakiś kompletny amator psuł im koronkową robotę (koronki prima sort, sycylijskie!) i domagał się rachunków, niczym, apage satanas, jakiś Urząd skarbowy!A na to wszystko JarKacz, złowieszczo milcząc, jątrząco żartobliwie flirtuje z tłumaczką z dziurawych spodniach, jednocześnie dopominając się od niedoszłego wierzyciela rachunków. NoJaCieNie mogę - nie takie standardy wypracowali sobie Ojcowie Chrzestni, żeby jakiś kompletny amator psuł im koronkową robotę (koronki prima sort, sycylijskie!) i domagał się rachunków, niczym, apage satanas, jakiś Urząd skarbowy! ... Aha - żebym nie zapomniała: jakiś kompletny już świrus drze szaty i krwawi piersi, że JarKacz chciał wygrać wybory, żeby móc realizować swoje zamierzenia. No słowo - taka jest "narracja" tych tancerzy świętego Wita. Wicie rozumicie - "nie róbmy polityki - żryjmy ośmiorniczki u Sowy!" ... Te intelektualne cielęta z opozycji pojęcia nie mają, że polityka jest definiowana jako "polityka to dążenie do udziału we władzy lub do wywierania wpływu na podział władzy".
Hinduizm twierdzi, że każdy człowiek przez całe życie zbiera karmę, która po śmierci procentuje lub ciągnie go w dół. W tym kontekście oczyma wyobraźni widzę Schetynę, Neumana, Budkę, Kopacz, Petru, Lubnauer, Giertycha i innych jako sławojkę: no wiadomo, taka prymitywna (choć swego czasu mocno postępowa) toaleta. Dół w ziemi, zabudowany z lekka oheblowanymi deskami (alboli też nieheblowanymi - na przykład na Syberii, co naszej totalitarnej powinno być szczególnie bliskie z okoliczności na bliskie stosunki z pojednanym jak cholera Putinem), obesrany i obrzygany przez każdego, kto miał nieszczęście trafić do tego przybytku.
A JarKacz patrzy na to z wysokości swego nowoczesnego, choć zakamuflowanego anturażem z okresu świetności RP, przybytku, z pobłażliwością człowieka, który na takie obesrane miejsca ma szczęście patrzeć raz na kilkadziesiąt lat. Gdy go tam zaprosi ktoś naprawdę ważny z opozycji totalitarnej.
Gównie - to nie jest błąd - Schetyna.
Inne tematy w dziale Polityka