Ryszard Petru, młody zdolny ze stajni (i specyficznej SZKOŁY) Balcerowicza, na kampanię prezydencką A.D. 2015 r. zaciągnął pożyczkę w wysokości 2 mln zł. To znaczy – nie on osobiście, ale partia, którą utworzył. Państwowa Komisja Wyborcza odrzuca sprawozdanie finansowe Nowoczesnej, co oznacza, że partia nie ma z czego spłacić pożyczki. Za zobowiązania finansowe odpowiada pełnomocnik partii, w tym przypadku – monsieur Michał Pichowicz, mąż swojej żony. Odpowiada, ale akurat nie w tym przypadku, ponieważ „Petru zachował się fair i kazał partii przejąć wszystkie zobowiązania komitetu” – jak stwierdził pewien znajomy męża swojej żony. Nowoczesna dogorywa, majątku nie ma. Na razie bank podobno ustanowił nowy harmonogram spłat – ale co po aneksie, gdy kasa pusta?
Wygląda na to, że bank PKO BP będzie musiał kredyt zaciągnięty przez partię Ryszarda Petru zapisać jako wierzytelność nieściągalną.
A ja zadaję uprzejmie pytanie: jakiż to rozsądny bank udziela pożyczki nowotworowi na polskiej scenie politycznej? Jakież to zabezpieczenie ze strony partii zostało w banku złożone? …
Gdy tzw. szary Kowalski udaje się do banku nawet po kwotę o wiele niższą niż 2 mln zł, to bank prześwietla Kowalskiego od każdej strony, bada jego sytuację majątkową, możliwości spłaty, ewentualne zabezpieczenie. Czy w przypadku partii działa to inaczej?
Idzie taki na przykład Ryszard Petru do takiego na przykład prezesa PKO BP, mówi, że miesiąc temu założył partię i nie ma pieniędzy na kampanię wyborczą, a prezes na to: „Ależ oczywiście, służę uprzejmie! Po oczach widać, że jest Pan uczciwym człowiekiem, więc proszę iść do kasy nr 3 i zażądać dowolnej kwoty, jakiej Pan sobie życzy!” …
Mam nadzieję, że rozumieją Państwo, o co mi chodzi? … Moim zdaniem – tej sprawie powinien przypatrzyć się Prokurator Generalny, bo śmierdzi ona z wielu kilometrów. Według mnie, najłagodniejszym wytłumaczeniem tej sytuacji jest korupcja polityczna – bank dał kredyt w zamian za ewentualne przyszłe, przychylne dla banku, posunięcia partii Nowoczesna … może jednak od samego początku chodziło o co innego? … Świadczyłoby o tym przejęcie zobowiązań od pełnomocnika partii, co musi doprowadzić do sytuacji, w której za wycieczkę Ryszarda P. i jego kobiety na Maderę zapłacą klienci/udziałowcy BKP BP.
I to jest, moim zdaniem, prawdziwa afera.
A dodatkowo - wyjaśnienie, czemu różni młodzi zdolni garną się do polityki. Bo to właśnie w polityce, nie w żadnych biznesach, robi się prawdziwe, wypasione, słomiane inwestycje!
Inne tematy w dziale Polityka