Animela Animela
1934
BLOG

Tiroler gröstl, czyli austriackie ziemniaki z patelni

Animela Animela Gotowanie Obserwuj temat Obserwuj notkę 52

Jeszcze mamy ciepłą jesień, ale zaraz przyjdą przymrozki, a w taką pogodę tiroler gröstl to idealne rozwiązanie. Idealne jest też, oczywiście, po całodniowej wędrówce po Alpach, ale po całodniowej pracy - też ujdzie. Zwłaszcza, że jest to ... nawet nie tyle potrawa, ile po prostu koncept - szybka i tania. Bo chociaż obecnie jest to praktycznie potrawa narodowa w Austrii i można ją dostać w naprawdę dobrych restauracjach, to przecież wywodzi się z kuchni biednej. Kuchni tyrolskich górali.

Mam sentyment do kuchni biednej, co mąż mi czasem wytyka. To prawda: wychowałam się na styku Mazowsza i Kurpsiów, w okolicy, gdzie gleba jest bardzo słaba, i rodzice groszem nie śmierdzieli (choć bywały okresy lepsze i gorsze). Niemniej jednak kocham racuchy (w innych częściach świata zwane plackami ziemniaczanymi), kartoflaki, nawet zwykłe ziemniaki, byle dobre gatunkowo. Makarony, co widać po moich przepisach, to absolutnie nie moja bajka, choć oczywiście muszę je gotować dla moich mężczyzn.

Tiroler gröstl to w tyrolskich restauracjach pozycja jedna z najtańszych: w cenie przystawki raczej niż obiadu, choć bardzo sycąca i przepyszna. Mąż nie lubi, ale syn podziela moją miłość do kminku (do ziemniaków już mniej), więc czasem sobie dogadzamy chłopską potrawą:) Wbrew pozorom, nie jest to potrawa szczególnie kaloryczna - to zależy wyłącznie od tego, ile tłuszczu wrzucimy na patelnię. Ja mam nieprzywierające (żeliwne też, ale zadbane, więc nieprzywierające) i tłuszczy używam symbolicznie: tyle tylko, że ziemniaki ładnie się zezłociły (mają być właśnie złociste, a nie brązowe!).

Oczywiście, można użyć kminku w ziarnach lub mielonego (początkującym polecam ten drugi), ale wiem, że dużo osób nie lubi tej przyprawy. Wtedy nic nie stoi na przeszkodzie, aby kminek zastąpić kminem lub nawet ziołami prowansalskimi: tyle, że wtedy należy używać innej nazwy :)

Na jedną osobę potrzebujemy po jednym ziemniaku, ugotowanym, może być wczorajszy lub nawet przedwczorajszy - nie szkodzi! Tak jest nawet lepiej, bo tiroler gröstl to potrawa ludzi biednych, przypominam, którzy już wieki stosowali metodę "zero waste", choć o wiele mądrzej niż robi się to dziś, każąc ludziom zjadać obierki z ziemniaków czy nać z marchwi. No więc mniejszy albo większy ziemniak na osobę, w zależności od apetytu i tego, czy potrawa będzie stanowić obiad czy przekąskę kroimy w plastry i wrzucamy na patelnię na rozgrzany smalec -

- wróć, co?

- żadne wróć, smalec pasuje najbardziej, ale jeśli ktoś chce, to może być olej, byle nie oliwa czy olej palmowy -

i zaczynamy podsmażać, wcześniej posypawszy kminkiem (można sypnąć trochę pieprzu, to akurat nie jest zabronione). W międzyczasie szykujemy dodatek mięsny: resztki pieczeni, mięso z rosołu, jakąś wędlinę - co tam mamy. Mało - bardziej symbolicznie. Powiedzmy, że standardowy cienki plaster schabu na konsumenta. Kroimy w paski albo kostkę, byle szybko, i dorzucamy do ziemniaków: niech się to przesmaży razem - jak wcześniej wspomniałam, do zezłocenia kartofli. Oczywiście, zawartość patelni mieszamy od czasu do czasu.

Kilka minut przed zdjęciem potrawy z ognia na oddzielnej patelni smażymy po jednym jajku sadzonym na porcję: oczywiście tak, żeby żółtko było płynne. Na talerze wykładamy porcje tiroler gröstl, na tym układamy jajko tak, aby ciekła lawa nie spłynęła nam przedwcześnie, już na talerzu jajko solimy i pieprzymy.

W Austrii zdarzało mi się zjadać tiroler gröstl z ... kartoffelsalad, ale mój przypadek jest dość ciężki i nie ma musu mnie naśladować. Generalnie do tyrolera pasują dobrze wszelkie sałaty z klasycznym sosem winegret, a także marynaty (ogórki korniszony itd.), a także kapusta kiszona i ogórki kiszone.

Animela
O mnie Animela

Jestem człowiekiem - przynajmniej się staram.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (52)

Inne tematy w dziale Rozmaitości