Ile ja już mód przeżyłam ... Mleko było szkodliwe, a potem - zalecane na sen. Margaryna zdrowa, potem szkodliwa, znów zalecana - obecnie mamy odwrót do masła. Jabłka były szkodliwe na zęby, a potem zdrowe na włosy (albo może odwrotnie, już nie pamiętam). W szkole mnie uczono, że olej rzepakowy to sama śmierć, bo zawiera szkodliwy kwas erukowy: teraz wszyscy szefowie kuchni i blogerzy piją go wiadrami.
A od pewnego czasu mamy modę na "superfood", czyli produkty o tak niezwykle unikatowych i drogocennych właściwościach, że zjedzenie jednego na czczo, na rozstaju dróg, podczas pełni księżyca na księżym polu uczyni człowieka nieśmiertelnym. Czy jakoś tak :)
Do awokado, jednego z pierwszych superjedzeń, kolejno dołączały jagody goji, acai czy quinoa. Jeszcze dobrze się nie oswoiliśmy z selerem naciowym, a tu już modne stały się algi - a taka spirulina, choć nazwę ma niczym z etykiety farby do malowania ścian, to już w ogóle super-hiper-ekstra (zwłaszcza pod względem ceny). Bo chyba właśnie cena jest wyróżnikiem superżarcia, które w sklepach wyrzeźbionych niczym antyczni kulturyści pań sprzedawane są za niewiarygodne wręcz kwoty ...
To oczywiście wynik coraz bardziej profesjonalnych kampanii promocyjnych, które - dzięki internetowi i telewizji oraz kolorowym czasopismom - trafiają do coraz liczniejszych kręgów konsumentów. No i, rzecz jasna, to, że szkoły nie uczą tego, co jest w życiu najważniejsze: brak jest rzetelnej wiedzy o jedzeniu. Dzieciaki i młodzież wkuwają matematykę, chemię, fizykę czy historię na takim poziomie, że nigdy w życiu nie wykorzystają nawet ułamka tej wiedzy (poza ułamkiem tego towarzystwa, które będzie studiować np. inżynierię), a nie mają pojęcia, skąd się bierze jedzenie, jaka jest kulinarna historia naszych przodków i jak ugotować jajko na miękko. A przecież nie wszyscy wynoszą to z domu: bo jedni rodzice nie gotują, inni gotują przetworzoną paszę z marketów, a część ... po prostu nie ma rodziców.
Od bardzo dawna uważam - i staram się z tym przebić do rządzących, ale brakuje mi siły rażenia - że szkoły powinny zająć się kształceniem dzieci pod względem kulinarnym. Wszak gotowanie to część kultury i historii, i to część ogromnie ważna - jak można pomijać ten aspekt w kształceniu dzieci? ... Ale nie mam na myśli wyłącznie teorii: wręcz przeciwnie - uważam, że szkoły już od podstawówki powinny uczyć dzieci gotowania co najmniej na podstawowym poziomie. Od obrania jabłka czy ziemniaka, poprzez gotowanie makaronu i ryżu, aż po usmażenie jajecznicy i ugotowanie rosołu. I jak bilansować posiłki. I co to jest dieta: ale ta prawdziwa, a nie tylko w znaczeniu "odchudzająca". Dlaczego pewne produkty się łączy, a innych pod żadnym pozorem nie wolno łączyć w pary. Dlaczego posiłki wykluczające są bardzo niezdrowe i dlaczego do fasoli zawsze trzeba dodać choć trochę tłuszczu.
I że nie ma czegoś takiego jak "supperfoods". Że jest to okrutna marketingowa bajka, snuta przez współczesne Baby-Jagi. I że żadna przesada nie jest zdrowa: ani samo mięso, ani same warzywa i owoce na dłuższą metę nie zapewniają zdrowia, szczęścia i młodego wyglądu. Bo najważniejsze jest zachowanie umiaru oraz RÓŻNORODNOŚCI.
O właśnie - Unia Europejska dotuje przedsięwzięcia promujące bioróżnorodność (głupio dotuje, ale to kwestia na zupełnie inną notkę), to może zainteresowałaby się moim pomysłem? Wydać odpowiednią dyrektywę czy tam rozporządzenie PE i Rady .... no dobrze, żartuję, żartuję. Kto miałby to zrobić? Tusk Donald - niedoszły Strażnik Żyrandola, mistrz świata we flekowaniu przyjaciół, magister historii? Elka "alejajaalejaja" Blondi Bieńkowska? Juncker w nielicznych trzeźwych chwilach? Timmermans z klapkami na oczach? .. Wolne żarty: tego rodzaju biurwy intelektualnie są zdolne do przydzielenia sobie czterech kamerdynerów, ale nie - do stworzenia nowatorskiej wizji dla całej Europy.
Jednak w takiej kwestii Polska może przecież postępować samodzielnie, bez oglądania się na brukselskich idiotów i gangsterów, i zrobić szkolną rewolucję, która w perspektywie co najmniej kilku lat zaowocuje zdrowszym społeczeństwem ...
Inne tematy w dziale Rozmaitości