Prezydent Warszawy, pani Gronkiewicz-Waltz, przez udręczonych mieszkańców zwana często "gronkowcem", ma wysoce osobliwy sposób zarządzania miastem. A mianowicie robi to tak, żeby mieszkańcom i przyjezdnym dokuczyć jak najbardziej. Dowodem na to jest fakt, że ta upiorna kobieta, zatkawszy stolicę serią źle zaplanowanych i nieskoordynowanych remontów i budów (jednoczesne zamknięcie części Górczewskiej, Płockiej i mocne zwężenie Kasprzaka i Wolskiej to jest coś takiego, co można porównać wyłącznie do panoszenia się w naszym mieście okupanta. Aby jednak jeszcze bardziej utrudnić Warszawiakom życie, pani prezydent zadecydowała, że z centrum do "Parkuj i jedź" wcale nie musi być bezpośredniego połączenia - i jak zadecydowała, tak zrobiła. W związku z tym nieszczęśnicy, którzy zostawiają samochód na tym parkingu, zbudowanym sporym nakładem pieniędzy, muszą się przesiadać z tramwaju w tramwaj .. lub autobus.
To jednak nie koniec wyczynów upiornego babska. Ostatnio ktoś (nazwisko i adres do wiadomości redakcji bloga) przysłał mi korespondencję mailową pomiędzy tą osobą a Zakładami Transportu Miejskiego, czyli firmą podległą prezydent Warszawy. Mój korespondent zawiadomił ZTM, że przystanek tramwajowy przy "PJ" w soboty, niedziele i święta jest wyłączony z ruchu. Pan (mój znajomy zresztą, a co!) był tym faktem oburzony głównie dlatego, że w takich sytuacjach na całym świecie robi się przystanek "na żądanie". Absolutnie kuriozalna jest sytuacja, w której nie można wysiąść na przystanku, koło którego postawiło się samochód ... nie wspominając już o takim drobiazgu, że fakt wyłączenia przystanku można sprawdzić WYŁĄCZNIE W INTERNECIE - na samym przystanku nie ma bowiem na ten temat nawet najmniejszej wzmianki!
Ciekawi są Państwo, co podwładny pani prezydent odpisał na miala? Ależ bardzo proszę: ZTM odpisał, że fakt: przystanki na żądanie funkcjonują na całym świecie, m.in. choćby w czeskiej Pradze. Ale niestetyż, niestetyż, dodał pracownik ZTM:
Inni specjaliści w TW i
ZTM zajmujący się priorytetem dla tramwajów w sygnalizacji świetlnej
zwracają jednak uwagę, że przystanek tramwajowy „na żądanie” nie
pozwala na zapewnienie optymalnego priorytetu dla tramwaju w sygnalizacji
świetlnej. Przyjęty algorytm sterowania musi bowiem zakładać
jednoznacznie zatrzymanie tramwaju na przystanku lub nie, zatem w przypadku
przystanku „na żądanie” i niezatrzymania tramwaju na przystanku
tramwaj siłą rzeczy „wypada” z priorytetu i dostaje na najbliższym
skrzyżowaniu sygnał zabraniający. A zatem czas zyskany na niezatrzymaniu
tramwaju na przystanku jest tracony na skrzyżowaniu.
Innymi słowy - co tam człowiek!! Maszyna się liczy
Jak we wstępie: prywatny folwark Hanny Gronkiewicz-Waltz nawet w najmniejszym stopniu nie służy mieszkańcom, tylko dobremu samopoczuciu pani, przez własnych kolegów zwaną "bufetową". Rozumiałabym jeszcze, gdyby bezmyślna biurokratyczna machina coś wyssała z palca, ale po zwróceniu uwagi na absurd wyciągnięto wnioski. Nie - tu jest najpełniejsza w świecie olewka. Nie mają płaszcza mojego znajomego i kto im co zrobi? ...
Przysięgam: Bareja to przy pani prezydent mały pikuś ...
Inne tematy w dziale Polityka