Kiedy Jarosław Kaczyński po raz pierwszy powiedział o rekonstrukcji? W lipcu ubiegłego roku, tak? Noi od tego czasu - jak biczem strzelił - ustała merytoryczna praca ministrów, za to rozpoczął się dziki kurcgalop poprzez media. Niektórzy władcy resortów - ci najbardziej zagrożeni - zrobili istny objazd po Polsce telewizyjnej, zapowiadając kolejne wielkie inwestycje i przecinając wstęgi na kolejnych trzech kilometrach obwodnicy Pcimia Dolnego.
I tak przez PÓŁ ROKU!
Dziś, chwała Najwyższemu, mamy szczęśliwy koniec pierwszej dekady stycznia, po rekonstrukcji powoli opada pył, ale sytuacja bynajmniej się nie unormowała. Raz, że chociaż serial restrukturyzacyjny trwał kilka miesięcy, to widocznie premier nie zapanował nad wszystkim i mamy np. żenujące zapomnienie o obsadzie Ministerstwa Cyfryzacji. A dwa, co o wiele ważniejsze - zmiany zaproponowane przez premiera wymagają zmian w prawie (przede wszystkim - ustawie o działach administracji rządowej). A to musi potrwać. Ile? Co najmniej dwa-trzy miesiące ...
No a potem, proszę łaskawie zauważyć, mamy Wielkanoc, potem dłuuugi weekend, no i - wakacje. Po wakacjach zaś wybory samorządowe ... no i wkraczamy w rok wyborów parlamentarnych. A wtedy to już nie tylko kontrowersyjnych polityków partii rządzącej się pochowa, ale nawet ich żony, kochanki i sekretarki, żeby elektoratu nie zrażać! I w ten sposób, szanowni P.T. Czytelnicy, widać jak na dłoni, że jedyne reformy, jakie będzie mieć na koncie obecnie rządzący, to będzie to, co zrobił rząd premier Szydło na samym początku. Nie jest tego, oczywiście, mało: 500+, powrót do wieku emerytalnego, leki dla seniorów, reforma edukacji ..Rzeczy ważne i potrzebne, jak najbardziej, ale SPEŁNIENIA ŻADNYCH INNYCH OBIETNIC WYBORCZYCH NIE BĘDZIE.
C.B.D.U.
Inne tematy w dziale Polityka