W przeciwieństwie do wielu PiS-owców nie byłam wielbicielką premier Szydło, a zastrzeżenia zgłaszałam kilkakrotnie. Aby podgonić "drugi etap reformy" konieczna była zmiana na stanowisku premiera. Pierwszy sygnał ostrzegawczy mieliśmy już wówczas, gdy zaprezentowano nam "audyt po PO", w wyniku którego ... nic się nie zmieniło: już wówczas widać było, że ministrowie mają panią premier w odwrotności poważania.
Natomiast zastąpienie Beaty Szydło Mateuszem Morawieckim to będzie klęska PiS i Dobrej Zmiany - i w rezultacie klęska Polski. Proszę przeczytać, co o MM pisze bloger Uparty: http://blogmedia24.pl/node/79059.
Ja dodam, że minister, który po dwóch latach rządów nie wprowadził w życie "Konstytucji dla biznesu", choć mógł i powinien skorzystać z ustawy Wilczka, to toś po prostu kuriozalnego. Przeciwko Morawieckiemu są też inne argumenty - wynikające z afery podsłuchowej.
Z taśmy, której zapis przedstawił Newsweek, wyłania się obraz człowieka zauroczonego zarówno kanclerz Merkel, jak i Donalda Tuska. Ba - mało tego! Malo brakowało, a Morawiecki zostałby ministrem w rządzie Tuska!
To jest sytuacja niedopuszczalna!
Gdy wybuchła afera taśmowa (ta z taśmami od Sowy) uważałam, że PO musi zostać odsunięta od władzy, gdyż część jej polityków jest z całą pewnością przez kogoś szantażowana. Jeśli Jarosław Kaczyński rzeczywiście ma zamiar namaścić na premiera Polski człowieka, który z dużą dozą prawdopodobieństwa jest szantażowany przez tajemniczych posiadaczy "taśm prawdy", to ja się wypisuję z grona sympatyków PiS. Bo ta decyzja będzie oznaczać, że władzę w Polsce sprawuje Tusk II.
Komentarze
Pokaż komentarze (170)