Jarosław Kaczyński: „Na pewno będzie troszkę odłożona w czasie, bo pani premier zaproponowała zmiany strukturalne, bardzo interesujące. Ale takie zmiany z reguły są bardziej długotrwałe, nie można ich dokonać z dnia na dzień - dodał. - A jeżeli chodzi o ostateczne decyzje co do personaliów, to one będą podjęte w ciągu stosunkowo niedługiego czasu, ale pewnie dowiemy się o nich w grudniu. Będziemy się kierować powodzeniem w kierowaniu danym resortem, ale także okolicznościami, które już z tym nie mają wiele wspólnego.”
Jarosław Kaczyński wypowiedział powyższe słowa czternastego listopada i od tej pory żadnych znaczących zdań w kwestii rekonstrukcji rządu z jego ust nie padły. Jednym słowem – rekonstrukcja będzie, i to znacząca, bo w grę wchodzą zmiany strukturalne zaproponowane przez premier Szydło – a to oznacza, że jeszcze w połowie listopada Kaczyński uważał Beatę Szydło za oczywistego premiera również po zmianach w rządzie (bo przecież absurdem byłoby robić strukturalne zmiany pod premiera, który zaraz ma odejść). A jeżeli tak, to możliwości są dwie i TYLKO dwie:
1. Beata Szydło, zgodnie ze słowami JarKacza, zachowa posadę premiera i to ona dokona wielkich zmian w układzie ministerstw (w porozumieniu z Jarosławem, rzecz jasna). Spokojnie popijamy kawę czekając do ostatniego dnia grudnia.
2. Beata Szydło, w nieokreślonym czasie, ale już po czternastym listopada, przestała się Jarosławowi podobać jako premier – i wtedy należy sobie zadać pytanie: KTO albo CO skłoniło JarKacza do tak jaskrawej zmiany zdania? ….
Rzecz ma fundamentalne znaczenie: jeśli decyzje podejmuje nie prezes PiS, tylko – bliżej nieokreślona - Grupa Trzymająca Władzę, to mamy prawdziwy problem!
Inne tematy w dziale Polityka