Konwencja programowa Platformy „Obywatelskiej” to coś, czego wyczekuję niczym kania dżdżu. Są to spektakle, z którymi nie mogą się równać nawet takie perły kabaretu, jak „Sęk” czy „Cały na biało”. Dziś partia dążąca do waaadzy dla waaadzy również nie zawiodła, dostarczając cudownej, niezapomnianej rozrywki!
Miło było patrzeć na entuzjazm panujący na sali. Najpierw chciałam napisać „fruwa stara marynara”, ale od razu się zreflektowałam: już czego jak czego, ale starych ubrań, to tam nie było. Same Dolce Kabany, Vuitony i Chanele na dobrze utrzymanych, szczupłych ciałach (widać, że towarzystwo szynki do ust nie bierze, przyzwyczajone do strawy w postaci ośmiorniczek, suszi i win po osiemset zeta). No więc – stara marynara to nie, ale niejedna spódnica od Diora i spodnie od Laurenta, zdarte z nosicieli, powiewały nad ich głowami. Niestety, wiceszefowa PO Hanna Gronkiewicz-Waltz swą drogą, wytworną garderobą mogła pomachać wyłącznie w zaciszu swej niedrogiej, ale i tak bardzo wytwornej, pożydowskiej kamienicy. Tak się składa, że bidulka zachorzała – a ponieważ z osobą pani prezydent Warszawy nieodłącznie kojarzy się zarówno szaber mienia pożydowskiego, jak i ognista samba w hospicjum, to należy pani „5 złotych” życzyć wiele zdrowia.
To, co się rzuciło w oczy, to widoczne przesunięcie wiekowe w Platformie: gdzież te czasy, kiedy Obywatelka Mucha Joanna z Obywatelem Sławkiem Nowakiem robili za młodzież …
Teraz, najwyraźniej w świecie, są to już stare, wyleniałe wilcy, a do głosu doszło najmłodsze pokolenie Platformersów: można śmiało powiedzieć – to idzie młodość (i śpiewa). Papam,orkiestra tusz! – przewodniczący Schetyna postawił na młodzieżówkę, która upostaciowała się w osobach Agnieszki Pomaskiej (lat 37) i Arkadiusza Marchewki (lat 31). Można powiedzieć: starszaki w przedszkolu!
Sam Schetyna był ewidentnie w szczytowej formie. Błyskał śnieżnobiałymi kłami, opowiadał dowcipy i sam się z nich natychmiast zaśmiewał: jak na przykład wtedy, gdy powiedział o wielkim skandalu, jakim jest – pod pretekstem repolonizacji – zawłaszczanie gospodarki przez jedną partię (bo przecież Schetyna chciałby ją zawłaszczyć nie tylko dla swojej partii, ale i dla koalicjanta!). Śmiechu pan Grzegorz nie mógł też powstrzymać, gdy wspomniał o chęci oddawania ziemi rolnikom, ale też przyznać trzeba, że sala nagrodziła celny dowcip owacjami.
Co tam jeszcze? …. Wiadomo: przewodniczący śmiało poszedł ścieżką wytyczoną przez cudotwórcę („Polacy zasługują na cud gospodarczy”) i obiecał wszystko wszystkim. Nauczycielom odda się szkoły, rodzicom – dzieci. Znajdzie się pińćset plus na każde nienarodzone nawet dziecko, ale – dla równowagi – aborcja będzie dostępna w każdym kiosku i to za darmo. Będą nas leczyć dobrze opłacani lekarze, a rodacy masowo będą wracać z Brexitu. No – standardowe dla POpuistów cuda-wianki. Połączenie obietnic wyborczych PO z pierwszych i drugich wyborów tudzież groźba, że w 2018 r. PO obali rząd (to akurat mąż wychwycił, za mu chwałą).
Niestety, jedno się Zębiastemu nie udało: mianowicie zapowiedział, że będzie bronić Polski przed wprowadzeniem dyktatury PiS. Trzeba przyznać, że to było bardzo dziwne i jakoś tak nawet zazgrzytało, bo wszak dyktaturę PiS wprowadza już dwa lata, więc dziś to już nawet małego przylądka wolności nie ma :)
Najważniejsze jednak, że don Schetyna (dalej po prostu: Don) zapowiedział całkowitą zmianę polityki partyjnej: od dziś PO to już nie jest opozycja totalna, tylko PROPOZYCJA totalna. I że ta propozycja zostanie skierowana do samorządów (czyli, powiedzmy to sobie otwarcie – są prezydentów czy wójtów). No to ja już widzę oczami wyobraźni Dona i wice-Donów, jak mówią do prezydenta miasta X: „Mam dla pana propozycję nie do odrzucenia” ...No, ale trzeba przyznać, że ten klimat (żywcem z Mario Puzo, czyli „Ojca chrzestnego”) doskonale koresponduje ze świńskim ryjem Janusza Palikota.
Inne tematy w dziale Polityka