Zacznijmy od przepisu ustawy o partiach politycznych:
Art. 1. 1. Partia polityczna jest dobrowolną organizacją, występującą pod określoną nazwą, stawiającą sobie za cel udział w życiu publicznym poprzez wywieranie metodami demokratycznymi wpływu na kształtowanie polityki państwa lub sprawowanie władzy publicznej.
To właśnie ze względu na ten przepis Grupa Trzymająca Władzę (GTW) wymyśliła Komitet Obrony Demokracji. W tym miejscu warto przypomnieć chronologię wydarzeń z roku 2015: rząd PiS ukonstytuował się dwunastego listopada, a już osiemnastego listopada niejaki K. Łoziński proponował utworzenie KOD - a przyczyny określił tak: "Gdy czytam komentarze na pod artykułami na SO, widzę że często pojawia się pytanie, co robić, wobec jawnych prób demontażu demokracji dokonywanych przez PiS. Nie będę ich wymieniał, wszyscy wiedzą.".
Przypominam i podkreślam wężykiem: autor nie podał ŻADNEJ przyczyny. Nie mógł, bo to było raptem 6 dni po ukonstytuowaniu się rządu PiS, który rozruch miał nadspodziewanie długi. Nic (słownie: NIC) nie działo się takiego, żeby trzeba było powoływać KOD-y - poza tym, że antypis pragnął wrócić na ośmiorniczkowe pastwiska u Sowy.
Na początku GTW miała nadzieję, że KOD faktycznie pociągnie za sobą sfochowane masy niezadowolone z rządów skrajnej prawicy/nacjonalistów (ach, te wieczne staliniątka!), więc partie trzymały się na uboczu. Szybko jednak "charyzmatyczni" liderzy - Schetyna i Petru - zaczęli coraz otwarciej firmować swoimi twarzami (twarzami? no niech będzie, jesteśmy kulturalni!) firmować KOD, aż wreszcie partie opozycyjne, zawiedzione brakiem odzewu społecznego (wczoraj w "obronie sądów" wzięło udział 4,5 tysiąca osób, co oznacza, że nawet najwyższej kaście nie chciało się fatygować do Warszawy) otwarcie zaczęły łamać polskie prawo. Pod pretekstem, że IM się ono nie podoba.
(Wielkie mi aj waj - Trynkiewiczowi i temu ... nie napiszę nazwiska, bo noc idzie ... temu kanibalowi .... też się nie podoba prawo. Właściwie każdy przestępca siedzi "za niewinność", a prawo jest guuupie i łamie prawa ludziów. Zwłaszcza - ludziów honorów).
A ustawa o partiach politycznych nie pozwala na blokowanie mównicy, sadzania d..ka na trasie legalnego zgromadzenia czy udziału lub - uchowaj Lenin - organizowania puczów, co zrobił - wedle słów Cienia Cieniasów - poseł Szczerba. To nie są metody demokratyczne, więc łamiący podstawową ustawę posłowie powinni zostać ukarani: odebraniem dotacji albo delegalizacją.
Wiem, że skład TK (który był, jest i zawsze będzie partyjny) w tej chwili jest antypisowski, więc trzeba zaczekać - ale delegalizacja PO i Nowoczesnej jest po prostu KONIECZNOŚCIĄ. Normalne funkcjonowanie z członkami tych partii jest po prostu niemożliwe - ci ludzie są do sedna zdemoralizowani, nastawieni WYŁĄCZNIE na własną korzyść, a to jest zaprzeczeniem istoty polityki, którą jest dbanie o dobro wspólne.
Wcześniej czy później będzie to konieczne - inaczej ONI rozwalą nam system do cna. Oddadzą Polskę za garść perkalu, byle wrócić do waaaadzy i móc nadal urządzać popijawy u Sowy!
Inne tematy w dziale Polityka