Dziś wyjątkowo krótko, bo czasu nie mam, a i pora robi się późna: chodzi mianowicie o wycinkę drzew, jaką przed UDś dokonał prywatny inwestor. Wyciął drzewa, ponieważ - tak twierdzi np. salon24.pl, a sprawdzać nie mam czasu - odzyskał on skwer na mocy "dzikiej prywatyzacji", a chce tam pobudować coś - chyba hotel. No i gromada ćwierćinteligentów (Boże - po co było likwidować analfabetyzm? kiedyś głupcy przynajmniej nie zabierali głosu w debacie publicznej!) rozdarli szaty i japy, że to efekt nowej ustawy Szyszko, który zliberalizował zasady wycinki drzew ... Kiedyś trzeba było płacić, a teraz nie, i to jest wina szyszkowej ustawy ..
Dygresja: przez moment w tvn24 widziałam panią Janeczkę Jankowską, która się zwierzyła na oczach milionów telewidzów, że ona by chciała, aby JAKIŚ URZĘDNIK przyszedł i zadecydował, czy jej drzewo powinno zostać wycięte, czy jednak nie. Między innymi dlatego pomyślałam o tym nieszczęściu, jakim było niesienie kaganka oświaty pod strzechy ...)
Koniec dygresji!
Prawda (nie prawda medialna, tylko prawda wynikająca z ustawy szyszkowej) jest taka, że drzewa (pod pewnymi warunkami) owszem, można wycinać na własnej działce, ale tylko wtedy, gdy nie jest to związane z działalnością gospodarczą. Jeśli więc na miejscu wyciętych drzew developer wybuduje cokolwiek na sprzedaż, to wycinający uiści normalną karę za wycinkę drzew.
No, ale to trzeba przeczytać ustawę, żeby to wiedzieć ... A tak przy okazji - setkami wyciętych drzew przy Lazurowej nadal nikt się nie przejmuje ... choć pewnie właśnie tam drzew było więcej i były one starsze!
Inne tematy w dziale Rozmaitości