Ulica Lazurowa w Warszawie do niedawna była zachodnią rubieżą tego miasta - drogą, która oddzielała Bemowo od szczerych uprawnych pól. Od pewnego czasu pola zabudowywane są gigantycznymi osiedlami mieszkaniowymi, nic więc dziwnego, że nastąpiła konieczność poszerzenia tej wąskiej arterii. Władze Warszawy zleciły więc Warszawskim Miejskim Inwestycjom Drogowym odpowiednie działania i - stało się: na razie tylko wycięto drzewa.
A trzeba wiedzieć, że Lazurowa była ocieniona dwoma szpalerami wielkich, starych drzew, w doskonałej kondycji (a od strony bliższej Warszawy drzewa posadzone były naprawdę baaaardzo gęsto). No, ale dzięki merkantylnemu zmysłowi pani Gronkiewicz-Waltz wszystkie one zostały wycięte.
Ja wiem, że tzw. specustawa drogowa (która jest prawnym skandalem) pozwala na wycinanie drzew i krzewów praktycznie bez żadnych ograniczeń - czy jednak w obecnych warunkach, gdzie non stop media trąbią o ogromnym zagrożeniem smogiem, nie można było drogi przesunąć o metr, ewentualnie pasy zieleni wkomponować w drogę? .. Wiadomo bardzo dobrze, że w wielu miejscach w Polsce inwestycje drogowe prowadzone są z poszanowaniem zieleni, a zwłaszcza - starodrzewia. W Europie zachodniej takie działania są normą. A w Warszawie, pod zarządem prezydent Warszawy z nadania Platformy Obywatelskiej, wycina się 2 kilometry starych, potężnych, drzew!
Pewnie po przebudowie Lazurowej zostaną nasadzone nowe, młode, drzewa. Niestety - prawda jest taka, że kilkadziesiąt lat poczekamy, aż drzewka przejmą rolę swych starszych braci, zamordowanych przez ekipę HG-W. Ponieważ prawda jest brutalna: jedno stare drzewo wydziela 1000% tlenu więcej, niż młode! (Gdyby jakiejś organizacji ekologicznej zależało na nagłośnieniu tej sprawy, to wystarczy policzyć wycięte drzewa i przeliczyć, jak wielką stratę przyrodniczą ponieśli okoliczni mieszkańcy).
Rośliny, ale szczegółnie drzewa, spełniają w przyrodzie mnóstwo funkcji: od produkcji tlenu poprzez nawilżanie powietrza oraz wychwytywanie dwutlenku węgla oraz zanieczyszczeń z powietrza. Aleja obsadzona żywopłotem świerkowym jest w stanie zaabsorbować aż 70% zanieczyszczeń z powietrza, czyli o tyle samo zmniejsza uciążliwość smogową.
Ze względu na ogromne znaczenie drzew w walce ze smogiem niektóre miasta (np. Kraków) decydują się na wielkie słomiane inwestycje, na których można świetnie zarobić (jak się domyślam), czyli ekrany z mchu. Taki ekran, bagatela, kosztuje 25 000 euro, ale nie daje równie dobrego efektu, jak jedno, stare, drzewo ...
Nawet nie potrafię wyrazić, za jak potężny skandal uważam radosną twórczość prezydent Warszawy, która, zamiast sadzić nowe drzewa, wycina te stare, niezmiernie potrzebne mieszkańcom dla zdrowia i życia. Kompletnie nie potrafię sobie wyobrazić, co się dzieje w mózgach osób odpowiedzialnych za inwestycje miejskie, które decydują, lekką ręką, o ścięciu wielu setek starych drzew, które łagodziły smog. Przekracza moje możliwości zrozumienia, jak można być tak ciemną, zacofaną, niewykształconą babą, żeby fundować Warszawiakom darmową komunikację w dniu alarmu smogowego, a jednocześnie pozwolić na wycinkę drzew, które ten smog jednak zmniejszały ...
Nie chcę też dochodzić, dlaczego np. warszawski alarm smogowy, który - za przeproszeniem - drze mordę przy każdym przekroczeniu norm smogu, nabrało wody w usta, gdy chodzi o działania tak bardzo szkodzące mieszkańcom Warszawy ...
http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/1,34862,20181258,inwestycje-w-warsz...
P.s. Ponieważ nie mam konta na Facebooku, nie mogę komentować notki. Jeśli ktoś chce więc wymienić ze mną poglądy, a nie tylko wyrazić własne zdanie, to zapraszam na
http://blog-n-roll.pl/pl/rze%C5%BA-drzew-w-warszawie-w-oparach-smogu-gdzie-warszawski-alarm-smogowy#.WKhNgfIuI1k
Inne tematy w dziale Rozmaitości