Pamiętnego roku 2010 prof. Jan Hartman, etyk, udzielił Newsweekowi obszernego wywiadu na temat eutanazji .. ale też pisał o tym na swojej stronie domowej (loose-blues). W przeciwieństwie do wielu osób - również po prawej stronie politycznej - uważam, że każdy ma prawo do głoszenia dowolnych poglądów - ale musi się liczyć z opiniami przeciwnymi: to jest właśnie tolerancja. We mnie ten wywiad długo zalegał, zanim ośmieliłam się napisać polemikę, bo też temat jest niesłychanie wręcz ważny; warto więc podejść do niego poważnie.
Prof. Hartman wychodzi z założenia następującego: czymś nieludzkim jest odmawianie "dobrej śmierci" ludziom, którzy cierpią i chcą skrócenia tych cierpień. a nie zawsze mogą i chcą sami położyć kres własnemu życiu. A przecież, powiada profesor, istnieje "Wielu ludzi, kochanych i otoczonych opieką, nie chce dalej żyć. Żądają eutanazji świadomie i konsekwentnie.".
Otóż moje obserwacje są dokładnie odwrotne: na ogół to, niestety, rodzina walczy o eutanazję bliskich. W Polsce znam jeden tylko przypadek niepełnosprawnego młodego mężczyzny, który publicznie wystąpił z prośbą o eutanazję ... okazało się jednak, że był to krzyk rozpaczy z powodu kiepskich warunków materialnych Gdy człowiek ów dostał wsparcie od państwa, zaniechał myśli samobójczych. Myślę więc, że to chyba troska ze strony rodziny lub państwa o los chorych i cierpiących powinna być podstawą, a nie eutanazja.
Zwłaszcza, że znam przypadki osób, które pełną piersią głosiły slogany o konieczności eutanazji; gdy jednak ciężka choroba zaświeciła w oczy, to o "dobrej śmierci" nie było już mowy. Chodziło już tylko o wyzdrowienie lub chociaż kolejne dni życia.
Prof. Hartman opowiada się za tym, żeby osoby zajmujące się leczeniem nie zajmowały się jednocześnie eutanazją - czyli chciałby wskrzesić starożytny zawód kata. Pragnę przy okazji zauważyć, że Polacy, którzy w przytłaczającej większości chcą kary śmierci za najbardziej okrutne i udowodnione morderstwa, NIGDY nie zaaprobują sytuacji, w której wielokrotny, sadystyczny gwałciciel i morderca dzieci dostaje dożywocie, a babcia, której wnuki spieszyły się do spadku, daje głowę katu.
I proszę mi tu nie bredzić o wielokrotnej świadomej zgodzie chorego - jeśli pomyłka sądowa może się zdarzyć w przypadku mordercy, to może się też zdarzyć w przypadku chorej bogatej (za to uciążliwej) krewnej! A przecież choćby z literatury wiemy, jak bardzo perfidni i podstępni potrafi być rodzina, której zależy na pozbyciu się dziadka, który za życia wymaga (excuse la motte) podcierania tyłka, a po śmierci przedstawia sobą świetlaną przyszłość dla całej rodziny ... Nikt mi też nie powie, że w Polsce (dokładnie tak samo, jak np. w Holandii) nie trafią się lekarze lub sędziowie podatni na korupcję!
Zresztą właśnie Holandia stanowi doskonały przykład odstraszający, bo coraz częściej dochodzi tam do "eutanazji" (a tak naprawdę - zabójstw) zdrowych ludzi tylko dlatego, że obarczona nimi rodzina zwyczajnie ich zaszczuła!
Muszę również przyznać, że absolutnie nie robi na mnie wrażenie liczba procentów lekarzy i pielęgniarek, które rzekomo wbrew prawu dokonują eutanazji. Prof. Hartman licytuje: 3-4 procent, a ja - bez kozery - przebijam: 0,0002 promila. Bo to są liczby nieweryfikowalne z przyczyn zupełnie oczywistych ... ale jeśli ktoś chciałby mi wmawiać, że lekarze czy pielęgniarki mają tak czułe serduszka, że z litości zaduszą staruszeńkę podusią, narażając się na wieloletnie więzienie, to ja po prostu protestuję i wychodzę. To są kpiny, nie argumenty! Od takich "argumentów" zajady mi się robią ze śmiechu! ....
Oczywiście - pozostaje cała masa pytań pomocniczych. Na przykład: kto będzie szkolił eutanazistów? Hycel? Kat? Lekarz? Kto im będzie wydawał licencję na zabijanie (no przecież państwo musi nad tym sprawować pieczę: skoro państwo pilnuje procesu produkcji oscypka, to i kata chyba dopilnuje? ...). Jak będą wyglądać nabory na kursy dla eutanazistów? Pewnie będzie to dobrze płatna profesja ... a może jednak nie? Może będą płacone grosze i skazany na śmierć będzie musiał wcisnąć łapówkę, żeby operacja przeszła w miarę bezboleśnie? ...
Narzuca się też, z siłą wodospadu, pytanie w Polsce kluczowe: któremu ministrowi będzie podlegać eutanazja? Zdrowia? ..... No przecież litości! Sprawiedliwości? Niby z jakiej racji?! MSWiA też raczej nie ... Może Minister Skarbu Państwa? Pudło - zlikwidowany! Gospodarki? Bo ja wiem -kiedyś to może będzie niezły biznes, więc pewnie tak ... ale i Minister Rolnictwa może tu rościć pretensje: bo to przecież docelowo naturalny nawóz. Ale żeby się nie pobili o to z Ministrem Środowiska!
P.s. Przypominam, że z powodu braku konta na FB mogę komentować wyłącznie na blog-n-roll.pl
Inne tematy w dziale Społeczeństwo