Animela Animela
4973
BLOG

Wassermann, Rymanowski: "Zamach na prawdę"

Animela Animela Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 75

„Nigdy się prawdopodobnie nie dowiecie czy oni przeżyli tę katastrofę i ile minut lub godzin żyli po tej katastrofie i czy w związku z tym była im udzielana jakakolwiek pomoc” – tak powiedziała córka śp. Zbigniewa Wassermanna półtora roku po katastrofie smoleńskiej, podczas posiedzenia parlamentarnego zespołu ds. katastrofy smoleńskiej. Mam jej słowa w uszach do dziś … i pewnie z tej właśnie przyczyny, jak również dlatego, że p. M. Wassermann jest adwokatem, wiele sobie obiecywałam po książce „Zamach naprawdę”. Trudno mi powiedzieć, że przeżyłam wielkie rozczarowanie, ale z pewnością nie jest to pozycja, która przejdzie do historii literatury. W dużej mierze, oczywiście, z winy Bogdana Rymanowskiego – bo to zawsze od przeprowadzającego wywiad zależy ostateczny efekt. Pana Rymanowskiego kojarzę z tzw. „afery podsłuchowej” z 2009 r., kiedy to na informację, że był podsłuchiwany przez ABW, zareagował zakłopotaną miną i stwierdzeniem (jakoś tak): no, kochana władzo – jak mogłaś mi to zrobić? Przynajmniej niech to będzie przedostatnio raz! Tak więc – w stosunku do niego moje oczekiwania były na poziomie bardzo niskim.

Zacznijmy od tego, że książka edytorsko stoi na przyzwoitym poziomie. Czcionka przyjazna, układ druku – podobnie. Nie zauważyłam jakichś rażących błędów ortograficznych czy gramatycznych: w dzisiejszych czasach to już coś … Gorzej, że niedomiar treści wydawca postanowił uzupełnić pustymi częściami strony czy fragmentami jakichś wypowiedzi czy zeznań – niespecjalnie trafiona maniera, ale udało się rozciągnąć książkę do 217. stron, o co wyraźnie chodziło.

Niemalże połowa książki to opowieści córki o ojcu: że dobry, że uczciwy, solidny itd. Oczywiście, nie ma w tym nic złego, ale też nie ma nic wspólnego z katastrofą smoleńską. Dla dochodzenia do prawdy nie ma najmniejszego znaczenia, czy osoby, które zginęły w wypadku, były najlepszymi obywatelami, czy ostatnimi mędami – m.in. dlatego Temida ma przepaskę na oczach … Jestem pewna, że sporo osób chętnie przeczytałoby książkę na temat życia osobistego śp. Wassermanna, ale akurat nie spodziewamy się tego w wywiadzie zatytułowanym „Zamach naprawdę” …

Jeśli chodzi o samą katastrofę smoleńską i sposób jej procedowania, to nie było tam praktycznie żadnych zaskoczeń: przepraszam jedno jednak było. Nie wiedziałam, że magnetofon z Jaka czterdziestego został uszkodzony. Liczyłam na to, że dowiem się, jakie kroki prawne podejmowała p. Wassermann i inne rodziny poszkodowane w katastrofie i w jaki sposób zostały one potraktowane, ale ten wątek było praktycznie nieobecny. A szkoda, bo przecież nie wszystko jest objęte tajemnicą śledztwa … i dla mnie to akurat byłoby kwestią najciekawszą.

W ogóle na to właśnie najbardziej liczyłam: na to, że córka ofiary, chyba najbardziej aktywna spośród wszystkich rodzin ofiar katastrofy, a w dodatku adwokat – powie nam więcej o samym śledztwie prowadzonym w Polsce. Owszem, pewne kwestie zostały poruszone, ale we mnie pozostał niedosyt.

Żaden fragment książki poruszył we mnie do tego stopnia, jak zacytowane na wstępie zdanie. Oczekiwałam rozwinięcia właśnie tamtych słów, które zapewne nie tylko mnie zapadły w pamięć na zawsze. I nadal będę żyć w nieświadomości, co p. Wassermann dało podstawę do tamtego pamiętnego zdania? …

Na koniec muszę wyznać, że jestem specyficzną czytelniczką „Zamachu naprawdę”, ponieważ od samego początku z chorobliwym wręcz zainteresowaniem śledziłam wszystkie dostępne informacje. Pewnie, że nie aż tak, jak FYM, ale jednak byle co nie może mnie zaskoczyć … Dla osoby, która śledzi media w sposób umiarkowany, książka może być wręcz kopalnią wiadomości na temat katastrofy smoleńskiej.

Książkę czyta się bardzo dobrze. Brak błędów językowych, czytelny układ graficzny, konwencja „krótkie pytanie – krótka odpowiedź” na pewno bardzo się do tego przyczyniają. Oczywiście, sama tematyka jest pasjonująca, więc wywiad połyka się w bardzo krótkim czasie.

P.s. Bardzo mi się podobało to, co Pani Wassermann napisała o „Macierewiczu o strasznych oczach”. Oczywiście, ja też uważam, że gdyby nie on i jego tytaniczna praca, „śledztwo” w sprawie katastrofy smoleńskiej umorzone byłoby już pewnie od czterech lat …

P.s. 2. Chętnie przeczytałabym wywiad-rzekę z p. Wassermann, gdyby przeprowadził go Łukasz Warzecha.

Animela
O mnie Animela

Jestem człowiekiem - przynajmniej się staram.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (75)

Inne tematy w dziale Polityka