Wiem, że oczywiście Wielkanoc to czas wzlotów duchowych i alkohol do niego nie pasuje, ale cóż - przyznaję, że podaję. Wino i nalewki, a czasem likier. Oczywiście takie rzeczy generalnie powinno się robić z kilkuletnim wyprzedzeniem, ale akurat likier jajeczny wybacza pośpiech. Jeżeli zrobią go Państwo jutro, to po niedzielnym likierze goście będą się delektować do kawy. Zamiast mazurka albo obok.
6 żółtek, cukier, mleko skondensowane albo kokosowe, wanilia do smaku, spirytus
Żółtka ubić z cukrem do białości (powinnny co najmniej podwoić objętość), dodać wanilię (mogą być ziarenka wyskrobane z laski albo pasta) i dokładnie wymieszać. Cukier musi być całkowicie rozpuszczony. Teraz po odrobinie, niczym przy robieniu majonezu, dodawać spirytus, mieszając. Rozlać do butelek, trzymać w chłodnym miejscu. Przed podaniem, rzecz jasna, przelać do karafki. I wyjąć z lodówki co najmniej na godzinę przed podaniem - zimny likier nie smakuje, jak powinien.
Nie podaję ilości cukru, ponieważ jest to rzecz bardzo osobista. Lubię ajerkoniak słodki, niczym deser, i goście muszą się do tego dostosować albo wypijać nalewki lub wino - nie ma przymusu. Znam też osoby, które zawsze i wszędzie krzyczą, że "to strasznie słodkie", więc niech same decydują. Spirytusu mam na myśli butelkę, czyli chyba pół litra. Mleka można dodać mniej albo więcej - to też zależy od upodobania. Wiadomo, że jeżeli spirytus ma 95%, a mleka doda się 400 ml, to jest tych procentów ileś tam, a jeżeli więcej, to mniej.
I to wcale nie oznacza, że próbowałam ajerkoniaku, tylko, że od urodzenia mam problemy z liczeniem!
Uwaga podstawowa: ajerkoniak to wymarzony trunek na Wielkanoc, które - jak mawiała moja śp. mama - są świętami jajeczno-kiełbasianymi.
Inne tematy w dziale Rozmaitości