Nie mówmy już o magisterce pani Kotuli, która zniknęła jak sen jaki złoty ze wszystkich jej stron internetowych (w podobny sposób, tylko szybszy, do skorygowania informacji o wyższym wykształceniu internauci zmusili rotacyjnego Szymona Hołownię). Spuśćmy na to zasłonę litosiernego milczenia.
Bardziej znaczące w kontekście seryjności kłamstw pani minister jest oskarżenie - w najwyższym stopniu wątpliwe - pewnego trenera o molestowanie, bo to już jest po prostu podłość łamiąca czyjeś życie.
Taki tam drobiazg o koalicji 15 października, która została zawarta 13 grudnia, to w tym kontekście mały Pikuś. Maleńki.
Mnie jednak rozwaliła psychicznie informacja, którą pani Kotula zawarła na swoim prywatnym blogu https://katarzynakotula.pl/
"Minęło 35 lat Konwencji o prawach dziecka".
Zaiste, minęło. A ponieważ rocznica jest zacna, warto, by wreszcie ją pani przeczytała. Gdyby ją pani przeczytała, to dowiedziałaby się pani, że Konwencja za dziecko uznaje również płód: „dziecko, z uwagi na swoją niedojrzałość fizyczną oraz umysłową, wymaga szczególnej opieki i troski, w tym właściwej ochrony prawnej, zarówno przed, jak i po urodzeniu”.
ZARÓWNO PRZED, JAK I PO URODZENIU.
Rozumie osoba? Nie można jednocześnie czcić rocznicy Konwencji o prawach dziecka, jeśli się domaga prawa do zabijania dzieci nienarodzonych. To oksymoron, sprzeczność sama w sobie.
Zakłamana minister powołuje się na Konwencję, która większość argumentacji wywala w powietrze ... i to jest naprawdę creme de la creme jej kłamstw!
Inne tematy w dziale Polityka
