Wśród prawicowych publicystów (vide: nasz salonowy kolega redaktor Łukasz Warzecha) rozpowszechnione jest przekonanie, że PiS ma ogromny problem z wyłonieniem kandydata na prezydenta RP. Identyczne przekonanie, tylko BARDZIEJ, panuje oczywiście po drugiej, lewicowej, stronie sceny komentatorsko-politycznej. Ja natomiast od dawna twierdzę, że to właśnie Koalicja 13 grudnia nie ma dobrego kandydata.
No bo kto? Hołownia? Bez żartów. Kosiniak z Kamyszem schowali się we własne buty. Lewacki Trzaskowski, choć piękny, wykształcony, młody i niesłychanie wysoki, nie ma najmniejszych szans na przekonanie ponad połowy konserwatywnego polskiego społeczeństwa. Radosław Sikorski nie dość, że jawi się niczym klaun po wycieku taśm u Sowy, to jeszcze jest spalony na amerykańskim rynku po wyborze Trumpa na prezydenta. Zresztą - Zdradek miał wiele takich wyskoków, jak choćby gratulacje dla Amerykaanów po wybuchu Nord Stream 2. Nie - Amerykanie z błaznami się nie zadają.
No to co - Tusk? Ostatnia karta w talii zgranych kart? ... Jestem przekonana, że bardzo by chciał, ale jest równie mocno spalony u rednecków, jak Zdradek. A na polskim rynku ma równie wielki elektorat negatywny, jak Kaczyński (chyba, że jednak większy).
Moim zdaniem JarKacz może spokojnie wystawić kołek ubrany w elegancki garnitur, bo i tak wygraną ma w kieszeni.
Inne tematy w dziale Rozmaitości