Jestem gorącą przeciwniczką Związku Socjalistyznych Republik Europejskich, więc tytułowe stwierdzenie może dziwić, ale postaram się to wytłumaczyć.
Pomysł, aby państwo, które nie chce przyjąć imigrantów, musiało płacić 20000 za każdego lekarza z Erytrei, niewątpliwie ubogaci sakiewkę unijnych biurokratów, którzy pokupią sobie różne greckie i włoskie wyspy, ale spowoduje, że państwom granicznym przestanie aż tak bardzo zależeć na pilnowaniu granic. Skoro unijna kiesa się powiększy, to każdemu włoskiemu, greckiemu czy hiszpańskiemu przywódcy teź coś tam wpadnie do kieszonki - mechanizm unijnego korumpowania działa niezawodnie. Będzie więc przybywać coraz więcej inżynierów po wyższych szkołach skakania po samochodach i operowania dzidą. Oczywiście, budżety państw nie są z gumy, więc utrzymanie coraz większej liczby przybyszów, w połączeniu z rosnącymi cenami prądu, spowoduje ogólny kryzys. A po każdym kryzysie jest odbicie.
W dodatku pomysł, by we wszystkich państwach Unii obowiązywały te same standardy utrzymania dżentelmenów z dżungi, spowoduje tak potworne napięcie w takich krajach, jak Polska, Słowacja czy Węgr, że Bałkany to przy tym będzie pestka. Niemcy czy Szwecja mogły sobie pozwalać na wysoki socjal dla milionów przyjezdnych i mieć spokój, bo Francuzi i Niemcy zarabiali bardzo dobrze i mieli wysokie emerytury. Gdy pracujący Polak dostanie 5000 zł na rękę i zobaczy, że jego sąsiad Ahmed bierze 8000 za bujanie się w hamaku, to szczęścia nie będzie - zwłaszcza, gdy matiuszka Ojropa zmusi Polaka dodatkowo do wzięcia kredyty na dostosowanie domu do wymogów niskoemisyjnych.
Najpóźniej za 2 lata będzie taka rozpierducha, jakiej od dziesiątków lat u nas nie było.
No i gdzie tu miejsce na radość, głupia babo (pomyśli niejedna osoba), nawet jeśli faktycznie Unia wówczas się rozpadnie?
Otóż liczę na to, że takie teksty jak mój trafią do dużej liczby osób, które się zorientują, w jakim kierunku zmierzamy. I że zmienimy ten kierunek zawczasu.
Inne tematy w dziale Polityka